Ostatni miesiąc Jacek Kurski może uznać za wyjątkowo udany. W połowie lipca polityk po raz drugi powiedział sakramentalne "tak", biorąc ślub kościelny z Joanną Klimek, a kilka dni temu informowaliśmy, że wrócił na stanowisko prezesa Telewizji Polskiej, z którego został odwołany kilka miesięcy temu.
Choć jeżeli chodzi o małżeństwo i życie zawodowe, wszystko idzie po myśli Kurskiego, sytuacja, w której znalazł się jego syn, z pewnością spędza mu sen z powiek. Trzy tygodnie temu Gazeta Wyborcza ujawniła zeznania kobiety, która twierdzi, że Zdzisław Antoni Kurski w przeszłości wykorzystywał ją seksualnie.
Zaczął mnie krzywdzić, gdy miałam dziewięć lat - wspomina na łamach dziennika 20-letnia Magdalena Nowakowska, która jest córką dawnych znajomych Kurskich.
Głos w sprawie zabrał nie tylko sam oskarżony, ale i jego znany tata, twierdząc, że za "atakiem" wymierzonym w Zdzisława i niego samego stoi nie kto inny, jak jego rodzony brat, z którym od lat nie utrzymuje kontaktu.
Zobacz też: Syn Jacka Kurskiego zabiera głos w sprawie oskarżeń o molestowanie: "CHODZI O POLITYCZNĄ ZEMSTĘ"
Wypowiedzieć się w temacie ostatnich oskarżeń zdecydowała się także była żona Jacka i matka 29-letniego Zdzisława. Monika Kurska opowiedziała między innymi, jak przeżywa tę trudną dla niej i syna sytuację:
Każdy może być celem pomówienia przez niegodziwca lub niezrównoważonego psychicznie oszczercę. O kradzież, gwałt, czy inne dowolne niewyobrażalne rzeczy. Nikt nie jest zabezpieczony przed agresją i podłością fałszywego oskarżenia. Nikt. Co by pani zrobiła, gdyby ktoś na pani temat opublikował zmontowane zdjęcia i materiały? I jeszcze skierował w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury? - zwraca się do dziennikarki "Super Expressu" rozżalona kobieta. Można tylko zaprzeczyć i ufać w nierychłą sprawiedliwość ziemskich wyroków. Ale co człowiek niewinny przeżyje, można sobie tylko wyobrazić. A gdy jeszcze potworne oskarżenia padają publicznie, na całą Polskę, z imienia i nazwiska… To straszne i bolesne - ubolewa.
Kurska zapewnia, że wierzy w niewinność syna:
Te bzdury na temat mojego syna były już rozpatrywane przez wymiar sprawiedliwości. Biegli sądowi w prokuraturze gdańskiej orzekli, że wymysły Magdy Nowakowskiej nie są wiarygodne i nie mogą stanowić podstawy oskarżenia przeciwko mojemu synowi. Chcę tu podkreślić, że ani ja, ani prokuratura, ani Jacek Kurski nie mieliśmy żadnego wpływu na to, by ta sprawa nie znalazła swojego epilogu w sądzie. Była to decyzja Nowakowskich, którzy mogli już dawno skierować subsydiarny akt oskarżenia do sądu, ale tego nie zrobili, bo bali się przegranej. Woleli gonić i szczuć mego syna, niż spotkać się z nim na sali sądowej - tłumaczy.
Według byłej żony prezesa TVP rzekomą ofiarę jej syna od dziecka cechowała "wybujała wyobraźnia":
Magda Nowakowska od wczesnych lat miała wybujałą wyobraźnię i skłonności do konfabulacji, za którą była podziwiana przez rodziców, starszą siostrę i całą rodzinę. Od małego uwielbiała być w centrum uwagi. Wymyślała różne historyjki, których była głównym bohaterem, centralną postacią. Robiła przedstawienia z samą sobą w roli głównej. Ściągała w ten sposób uwagę rodziny. Rodzice uwielbiali oglądać te przedstawienia, chwalili się tą jej umiejętnością, zachwycali się Madzią i dziewczynka była nagradzana gromkim aplauzem i wybuchami śmiechu. Uwielbiała być w centrum uwagi rodziny, chwalona i podziwiana przez wszystkich - wspomina.
Mama Zdzisława przedstawiła sowją interpretację wydarzeń:
Mój były mąż w drastyczny sposób wyrzucił jej ojca z pracy, pozbawiając rodzinę Nowakowskich dochodów. Wiem, jak bardzo Jacka tam znienawidzono i stworzono z niego demona zła. Magda to wszystko latami chłonęła. Atmosfera krzywdy i nienawiści, jaka panowała w jej domu, plus wybujała fantazja, na którą jeszcze nałożył się problemy rodzinne - wszystko to razem według mnie wykrzywiło dojrzewającą dziewczynkę - twierdzi i zapewnia:
W Danielinie nigdy dzieci nie pozostawały bez kontroli rodziców. Nigdy, podkreślam nigdy, dzieci nie wykazywały żadnych niepokojących oznak. Nigdy drzwi do pokojów nie zamykano. Czas spędzaliśmy wspólnie z dziećmi, które nigdy nie pozostawały same. Nigdy nikt nie stwierdził najmniejszych problemów dotyczących dzieci. To, co opowiada Magda, to wyobrażenia, fantomy, których nikt nigdy nie widział, nie słyszał, i o których nie było w ogóle mowy.
Kurska odniosła się również do wyznania "byłej znajomej", która miała stwierdzić na łamach tabloidu, że Zdzisław "był przez ojca traktowany z okrutną obojętnością", a także, że "bywał agresywny, źle się uczył i był opętany pornografią":
Owszem, Zdzisław miał indywidualny tok nauczania, ale to była konsekwencja jego pobytu w szpitalu ze zdiagnozowaną silną nerwicą, która była konsekwencją nagonki i hejtu na naszą rodzinę za "dziadka z Wehrmachtu". Syn to silnie przeżył i się rozchorował. W rzekomej "relacji znajomej" nie ma źdźbła prawdy. Zdziś, jako nasz pierworodny syn, jest przykładem na to, jak negatywnie polityka ingerowała w moją rodzinę. Nie jest to jedyny przykład. Rodziną Zdzisława jest również Jarosław Kurski - tłumaczy problemy syna w rozmowie z Super Expressem.
Na zakończenie kobieta zaznaczyła, że oskarżenia mają bezpośredni związek z jej "byłym mężem i jego wysoką pozycją w polityce".