Opinia publiczna rzadko kiedy zdaje sobie sprawę, co dzieje się za drzwiami sal rozpraw, w których wymian sprawiedliwości kończy wieloletnie małżeństwa polskich bogaczy. Zwykle tych milionerów stać na takich prawników, którzy błyskawicznie wyciszają sprawę, a "przy okazji" pustoszą życie żon i dzieci. Te, pozostawione z niczym, muszą odnaleźć się w innej rzeczywistości niż ta, w której żyły przez ostatnie lata.
Monika Sobień-Górska, która wcześniej opisała zachcianki polskich milionerów, teraz pochyliła się nad ciemniejszą stroną ich życia. Książka "Jak porzucić miliardera i przeżyć" opowiada bolesne historie rozstań i to, co z byłymi małżonkami dzieje się potem. Rzadko kiedy wracają na dawne tory, a zderzenie z innym życiem bywa naprawdę bolesne, co potwierdza też Magdaleną Marquez-Vazquez, mediatorka, z którą rozmawiała Sobień-Górska.
Kiedy kobietom obniża się status, to boli, to przeraża. Były przyzwyczajone do pewnego układu, który nagle znika, i okazuje się, że nie stać jej na guwernantkę, pokojówkę, nianię, gosposię i trzeba samemu umyć dzieci, ubrać, odrobić lekcje - mówi kobieta specjalizująca się w negocjacjach między małżonkami.
Sobień-Górska dotarła też do rozwódek, które szybko poradziły sobie w nowej sytuacji. Jedną z takich bohaterek książki jest Marta, która, choć przed czterdziestką, już rozwiodła się z mężem-deweloperem. Kobieta nie ukrywa, że zadbała o siebie jeszcze w małżeństwie, nie pozwalając sobie zgnuśnieć i korzystać wyłącznie z pieniędzy męża. Jej zdaniem przepisem na sukces jest zbudowanie sobie "alternatywnego miasta", czyli bezpiecznej przestrzeni, z której będzie można skorzystać już po rozwodzie.
Teraz ciągle powtarzam innym babkom, które wiążą się z bogatymi mężczyznami, chociaż to w sumie rada uniwersalna dla wszystkich kobiet, żeby gromadziły sobie kapitał. Kasa na koncie musi się zgadzać - mówi wprost. Jak jesteś z milionerem, jak jesteś z bogatym typem i on ci zabrania pracować, bardzo dużo ryzykujesz. Bo zmieni się nastrój w tym związku, zmieni się jego humor i wylecisz z pałacu, zostaniesz z niczym. Dla takich pań mam jedną radę: "buduj alternatywne miasto", on nie musi wiedzieć, że odkładasz na boku pieniądze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niech "alternatywne miasto" nie będzie tylko finansowe, niech tam będzie też alternatywa towarzyska, alternatywa jakiejś twojej pasji, jakichś umiejętności, bo jak on cię zostawi, będziesz musiała budować siebie od nowa i dobrze mieć na boku to "drugie miasto", w którym możesz względnie komfortowo zamieszkać. Gdzie będziesz miała swoich przyjaciół, będziesz wiedziała, do jakiej pracy możesz pójść albo jak spędzić wolny czas. To cię uchroni przed załamaniem się. Znam kobiety z naszego środowiska, które po rozstaniu zostawały same jak palec, na rynku pracy nic nie znaczyły, bo ostatni raz pracowały dekadę albo dwie temu, znajomi zniknęli, a one wariowały, bo nie wiedziały, kim teraz są. Cały ich zbudowany obraz siebie zniknął wraz z mężem. Zdarzały się próby samobójcze, osobiście znam dwie kobiety, które na długo wylądowały w szpitalu psychiatrycznym z depresją, załamaniem nerwowym.
Monika wydaje się realistką, która przyznaje w książce, że wciąż kręcą ją władza i pieniądze. To właściwie jeden z niewielu tak szczerych głosów: jako była żona milionera nie chce godzić się na życie na innej stopie, bo wie, na co ją stać. Mówi brutalnie, ale szczerze:
Nie wyobrażam sobie życia z mężczyzną, który jest spoza tego świata. Tu nie chodzi tylko o bogactwo. Chodzi o władzę. Takie kobiety jak ja po prostu lecą na władzę. Czyli nas zawsze będą przyciągać prezesi, politycy, którzy niekoniecznie muszą mieć pieniądze, nie muszą się dorobić, ale muszą sprawiać wrażenie, że kontrolują wszystko dookoła - przyznaje.
Realistka Monika przez całe małżeństwo podnosiła swoje kompetencje i to samo radzi innym kobietom, już nawet nie żonom milionerów. Najważniejsze to nie zostawać w tyle, tylko rozwijać się intelektualnie:
I jeszcze jedna ważna lekcja dla kobiet, która płynie i z mojego życia, i z obserwacji środowiska zamożnych ludzi. Dziewczyny, jeśli już siedzicie w domach i pachniecie albo prowadzicie dom, wychowujecie dzieci, to rozwijajcie się też intelektualnie. Te kobiety siedzą sobie w strefie komfortu, wszystko mają, a czas się rozłazi. Jest poniedziałek, za chwilę jest piątek - mówi. Lata lecą, kobieta się starzeje, mąż wraca do domu nakręcony biznesem i nie ma z kim pogadać. Jeżeli ona nie dostarcza mu tematów do rozmów, jeżeli on nie jest w stanie poruszyć z nią swoich problemów, to ona zacznie tracić dla niego znaczenie. Co z tego, że wygląda jak milion dolarów, skoro on nie może ponarzekać przed nią na kłopoty z radą nadzorczą? Dlatego niech ona czasem poczyta "Forbesa", zapyta go, co on myśli na przykład o połączeniu Bakallandu z InPostem. Czy warto, czy nie warto? Niech on się przed nią popisze, że jest ekspertem, niech ona go doceni.
Motywujące?