Nagła śmierć Konstantina Kolcowa wstrząsnęła kibicami nie tylko hokeja, ale i tenisa. Sportowiec był bowiem związany z Aryną Sabalenką, jedną z najlepszych rakiet świata. Tenisistka zabrała już głos po tragedii, a z jej wpisu wynika, że para od jakiegoś czasu nie była razem. Mimo to Sabalenka mocno przeżyła wiadomość o śmierci Kolcowa.
Były Sabalenki jednak nie popełnił samobójstwa?
Oficjalna wersja wydarzeń jest taka, że białoruski hokeista najprawdopodobniej popełnił samobójstwo. Wypadł bowiem z 23. piętra hotelu w Miami. Z taką narracją nie zgadza się jednak była żona sportowca, Julia Michajłowa, z którą doczekał się trzech synów.
Michajłowa udzieliła wywiadu serwisowi "Zierkało", w którym przedstawiła "dowody" na to, że jej zdaniem Konstatnin nie popełnił samobójstwa. Ma o tym świadczyć, chociażby fakt, że zarezerwował kolejne noclegi w innych apartamentach. Zapłacił też za zakupy, których nie zdążył odebrać.
To znaczy, że nie miał zamiaru umierać. Wszystko oczywiście może uderzyć do głowy, ale nic nie wskazywało na tragedię - zauważyła kobieta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Była żona Kolcowa zabrała głos
Była żona hokeisty wskazuje, że w Miami mogło dojść do nieszczęśliwego wypadku z powodu upojenia alkoholowego.
Najprawdopodobniej był bardzo pijany. Niestety, hokeiści czasami popełniają ten grzech. W pokoju, w którym przebywał Konstantin, znaleziono puste butelki po alkoholu - przyznała.
Jak na razie są to jednak tylko przypuszczenia byłej żony zmarłego. Wątpliwości mają rozwiać wyniki badań toksykologicznych. Te poznamy w przeciągu miesiąca. Michajłowa przekazała, że policja zabezpieczyła dodatkowo telefon oraz laptopa Kolcowa. Tam również mogą znajdować się dowody tłumaczące motywy jego ewentualnego samobójstwa lub obalające dotychczasową wersję wydarzeń.