Hugh Hefner za życia przedstawiany był w mediach jako człowiek sukcesu, który aż do śmierci trwał w osobliwej relacji z dziesiątkami oddanych "króliczków". Gdy majętny dyrektor "Playboya" odszedł w wieku 91 lat, potwierdziły się jednak najgorsze przypuszczenia, o których mówiło się już od dekad. Przyznają to także byłe podopieczne Hefnera, które szokują kolejnymi wyznaniami.
Traumatyczne wspomnienia "króliczków Playboya"
W ostatnich miesiącach najwięcej wspomnień z czasów życia w willi Hugh Hefnera przywoływała Holly Madison, niegdyś jeden z bardziej medialnych "króliczków". Przyznała już, że relacja seksualna z wiekowym playboyem była dla niej "traumatyczna", a ona sama miała godzinę policyjną oraz zakaz zapraszania znajomych do willi. Co więcej, Hefner miał ją zmusić do porzucenia pracy kelnerki, oferując jej w zamian tysiąc dolarów tygodniowo.
Realia pamiętnych imprez w willi Playboya były jednak jeszcze mroczniejsze. Narkotyki, nazywane "rozwieraczami nóg", miały być dostępne dla gości każdego wieczoru - w przeciwieństwie do prezerwatyw czy innych środków antykoncepcyjnych. Sam Hefner miał natomiast szantażować kochanki zdjęciami i filmami z ich upojnych nocy, bo nie wszystkie dziewczyny były gotowe na równie duże poświęcenie.
Holly Madison o nocy z Hefnerem: "Traktowano mnie jak kawał mięsa"
Wygląda zresztą na to, że to nie koniec, bo dwie z bardziej rozpoznawalnych dziewczyn, które pojawiały się u boku Hefnera, właśnie ujawniły kolejne szczegóły jego seksualnych podbojów. Holly Madison i Bridget Marquardt, bo o nich mowa, były wraz z Kendrą Wilkinson największymi gwiazdami programu "The Girls Next Door", w którym pokazywano (te grzeczne) realia życia w willi Playboya.
Teraz wspomniane dziewczyny stworzyły podcast "Girls Next Level", w którym ujawniają kolejne szczegóły tego, jak im się żyło u boku wiekowego playboya. Tym razem panie opowiedziały o tym, jak wyglądały ich wizyty w okazałej willi oraz pierwszy stosunek z Hefnerem. Madison przyznaje, że nie wspomina tego dnia najlepiej, a stres, który jej wówczas towarzyszył, usiłowała stłumić alkoholem.
Rekruterka ["króliczek" odpowiedzialny za werbowanie dziewczyn dla Hefnera - przyp.red.] była bardzo przyjazna i starała się mnie uspokoić. Wybraliśmy się do klubu i pamiętam, że piłam jeden drink za drugim, bo byłam tak zdenerwowana. W pewnym momencie siedziałam obok Hefa, który pochylił się w moim kierunku i zaoferował mi lek. Odmówiłam i powiedziałam, że nie biorę narkotyków. Wtedy on odpowiedział: "Ja też nie, ale w latach 70. nazywaliśmy je "rozwieraczami nóg"" - wspomina.
Następnie Holly miała wrócić do willi, gdzie trafiła do sypialni Hefnera. Jak twierdzi, była nie tylko zestresowana, ale przede wszystkim po prostu pijana. To natomiast nie powstrzymało podstarzałego playboya, który uprawiał z nią seks przy innych "króliczkach", które czekały na swoją kolej. Jak wspomina, normą było mówienie do niego "tatuśku".
Weszłam do łóżka i była tam już inna dziewczyna. Wszędzie leżały wibratory. Nigdy w życiu nie używałam wibratora... Więc leżałam i czekałam, aż wszyscy się zjawią. Nawet nie pamiętam, jak przyszli, po prostu nagle się pojawili. Rekruterka wtedy powiedziała do Hefa: "Tatuśku, chcesz nową dziewczynę?". Następne, co zachowało się w mojej pamięci, to to, jak na mnie leżał. To była dla niego rutyna. (...) Nie pamiętam nic więcej, co się wtedy wydarzyło. Wiem jedynie, że Hef powiedział do rekruterki: "Daj jej różową piżamę, zostanie na noc w twoim pokoju" - wyznała.
Madison twierdzi, że całe doświadczenie było dla niej traumatyczne, jednak mimo tego czuła, że powinna się wprowadzić do willi. Jako powód podaje bardziej tradycyjne podejście do spraw damsko-męskich.
Pomyślałam wtedy: "Cóż, no to muszę się teraz wprowadzić po tym, co się stało". Ludzie wielokrotnie pytali: "Jeśli ci się nie podobało i byłaś tak przerażona, czemu po prostu nie wyszłaś?". Musicie zrozumieć, że gdybym wyszła, musiałabym wrócić do dawnych problemów, takich jak brak miejsca do życia. Poza tym właśnie uprawiałam seks z tym kolesiem, a nie przepadam za przygodami na jedną noc, nie jestem aż tak liberalna - tłumaczy, po czym dodaje: Nigdy bym się nie spodziewała, że to ze mną prześpi się jako pierwszą. Myślałam, że będę mogła poobserwować i sprawdzić, czy czuję się z tym wszystkim komfortowo. Ludzie mogą dywagować, czy byłam na to gotowa, ale to, z czym nie można dyskutować, to fakt, jak się wtedy czułam. To doświadczenie było dla mnie traumatyczne. Czułam się obrzydliwie. Rekruterka była dla mnie miła tylko po to, żeby potraktować mnie jak kawał mięsa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bridget Marquardt czuła się zmuszona do seksu z Hefnerem. Grozili, że jej więcej nie zaproszą
Swoimi wspomnieniami podzieliła się też Bridget Marquardt, która także była przekonana, że nikt nie zmusi jej do niczego, na co nie będzie gotowa. Jak twierdzi, jej też proponowano "rozwieracz nóg", ale odmówiła. Za plecami Hefnera upomniała ją za to rekruterka, która uznała jej gest za... samolubny.
Zapytał mnie o to w limuzynie. Odpowiedziałam, że nie potrzebuję żadnego leku. Później rekruterka i inne dziewczyny ostrzegły mnie: "Nie mów mu "nie", po prostu weź ten lek. Nie musisz tego przyjmować, ale weź to od niego, bo inaczej uzna, że my też go nie potrzebujemy i przestanie nam go dawać" - mówiła.
Marquardt przyznaje, że dobrze wspomina czas spędzony w klubie, ale podczas powrotu układała już w głowie "plan ucieczki". Po tym, jak już znalazła się w willi Playboya, czekała ją kolejna przykra niespodzianka. Okazało się bowiem, że jeśli nie zgodzi się na seks z Hefnerem, to prawdopodobnie nie wróci już na jego imprezy.
Rekruterka pytała, czy zamierzam dołączyć do grupy na górze. Powiedziałam, że nie chcę. Odpowiedziała: "Cóż, mogę cię zapewnić, że jeśli nie pójdziesz dziś na górę, to prawdopodobnie już cię nie zaprosi" - wspomina i przyznaje, że w końcu zrobiła to, co jej kazano: Dziwnie było się tam rozbierać. Światła były zgaszone, na ścianach były dwa wielkie telewizory, których leciały filmy porno, wszędzie leżały wibratory... Potem Hef się rozebrał, puścił jointa wśród dziewczyn w pokoju i zaczęło się.
Bridget przyznaje, że nie czuła się gotowa na seks z Hefnerem, jednak rekruterka miała na nią oko. Samo doświadczenie opisuje jako "rozczarowujące".
Rekruterka do mnie podeszła i zapytała: "Idziesz, prawda?". Miałam nadzieję, że będę mogła tylko obserwować i nie brać w tym udziału... Nie czułam się na to gotowa, po prostu nie chciałam. Znów powtórzyła, że więcej mnie nie zaproszą. Seks i całe to doświadczenie były rozczarowujące i upokarzające - podsumowała.
Podejrzewamy, że to nie koniec wyznań byłych "króliczków"... Jest jeszcze coś, co byłoby w stanie Was zaskoczyć?