Willa Playboya przez lata uchodziła wręcz za synonim rozpusty. Z czasem w mediach zaczęły jednak pojawiać się szokujące doniesienia na temat życia Hugh Hefnera w murach osławionej posiadłości - często pochodzące zresztą od byłych "króliczków". Jedną z towarzyszek nieżyjącego już założyciela erotycznego pisma, która otwarcie opowiadała o tym, co działo się w willi, jest Holly Madison.
Blondynka spędziła u boku Hefnera kilka lat, ciesząc się statusem "dziewczyny numer jeden" oraz stając się jednym z najpopularniejszych "króliczków Playboya". Po wyprowadzce z willi Madison wydała książkę, w której ujawniła kulisy życia w posiadłości. Holly nie ukrywała, że wieloletnie towarzystwo Hefnera poważnie odbiło się na jej psychice. Celebrytka w pewnym momencie miała nawet myśli samobójcze.
Po latach Holly Madison postanowiła ponownie otworzyć się na temat życia "króliczka Playboya". Pod koniec stycznia na ekranach zadebiutuje serial dokumentalny "Secrets of Playboy". W sieci właśnie pojawiły się pierwsze fragmenty produkcji, w których nie zabrakło szokujących wyznań Madison oraz kilku innych byłych towarzyszek Hefnera.
Czułam się, jakbym była w cyklu obrzydliwych rzeczy i nie wiedziałam, co robić - wspominała pobyt w posiadłości Playboya Holly. - Doszłam do punktu, w którym jakby załamałam się pod presją i poczuciem, że muszę wyglądać dokładnie tak samo, jak każda inna - dodała.
Zobacz również: Influencer Bretman Rock został pierwszym HOMOSEKSUALNYM mężczyzną na okładce "Playboya" (ZDJĘCIA)
Madison wyznała, że z czasem życie "króliczka" stało się dla niej niemalże udręką. Jak wspomniała, po kilku miesiącach spędzonych w willi Hefa postanowiła ściąć długie blond loki. Drastyczna zmiana wizerunku wyjątkowo nie spodobała się założycelowi "Playboya", który na widok jej nowej fryzury "wpadł w szał".
Krzyczał na mnie i mówił, że przez nią wyglądam staro, ciężko i tanio - wyliczała Holly.
Nie był to jednak jedyny moment, w którym Madison zaznała gniewu Hefnera. Koleżanka kobiety z domu Playboya, Bridget Marquardt, w dokumencie przyznała, że z czasem założyciel pisma zaczął traktować swoją "dziewczynę numer jeden" znacznie ostrzej niż pozostałe "króliczki".
Sposób, w jaki zwracał się do Holly, był dość szorstki. Raz zeszła na dół z czerwoną pomadką na ustach, a on się wściekł. Powiedział, że nie znosi czerwonej pomadki u dziewczyn i musi ją natychmiast zmyć - wspominała, dodając jednak, że Hefner nigdy nie miał w tym temacie pretensji do innych rezydentek posiadłości - Życie z tym każdego dnia było bardzo frustrujące. Te wszystkie dramaty i napięcie. Widziałam, że Madison popada w depresję i smutek, a jej zachowanie zaczynało się zmieniać - kontynuowała Marquardt.
Sondra Theodore, która pojawiała się na rozkładówkach "Playboya" od 1976 do 1981 roku, w dokumencie wyznała, że w posiadłości Hefnera narkotyki były na porządku dziennym.
Hef udawał, że nie był zamieszany w zażywanie twardych narkotyków w posiadłości, ale to było zwykłe kłamstwo. Quaalude był wykorzystywany do seksu. Zwykle po prostu brałaś pół [tabletki - przyp red.]. Ale jeśli wzięłaś dwie, mdlałaś (...). Mężczyźni wiedzieli, że mogą sprawić, by dziewczyny zrobiły wszystko, co chcieli, jeśli dali im Quaalude - opisywała Theodore.
Jej słowa potwierdziła była asystentka Hefnera Lisa Loving Barrett, która pracowała w willi w czasie "rezydentury" Theodore. Kobieta nie ukrywała, że odurzające tabletki stanowiły wręcz nieodłączny element imprez w rezydencji Playboya. Jak zdradziła, posiadłość niemal zawsze była zaopatrzona w narkotyki. Jej mieszkańcy czasem korzystali z "czterech, a nawet pięciu recept na ten sam lek".
[Tabletki - przyp. red.] Quaalude'u nazywaliśmy "rozkładaczami nóg". Taki był ich cały sens. Były złem koniecznym w imprezowaniu (...). Mieliśmy recepty na niektóre z naszych nazwisk (...). Trzymaliśmy na biurku kalendarz, w którym było napisane "Q Lisy", "Q Hefa" czy "Q Sondry" - stwierdzła Barrett.
Zaskoczeni?
Dlaczego nie piszemy o Dodzie?