Nad Natalią Janoszek zebrały się ciemne chmury. Potrzeba by cudu, żeby obdarzonej ułańską fantazją aktorce udało się zażegnać postępujący kryzys wizerunkowy, za który "podziękować" może Krzysztofowi Stanowskiemu
Były agent Natalii Jaroszek o swojej pracodawczyni: "Ja we wszystko wierzyłem"
Teraz kolejny gwóźdź do trumny jej kariery wbił były agent Janoszek, udzielając wywiadu synowi Macieja Orłosia, Antoniemu. Mężczyzna zdecydował się nie ujawniać ani swojego nazwiska, ani wizerunku. W rozmowie na żywo zatytułowanej "Spowiedź PR managera Natalii Janoszek" pr-owiec związany w przeszłości zawodowo z celebrytką przyznał, że bardzo długo nie zdawał sobie sprawy z jej mitomańskich skłonności. Dopiero wyprawa do Cannes, która miała miejsce w 2019 roku, otworzyła mu oczy i pokazała jego pracodawczynię w zupełnie nowym świetle. Przy okazji zasugerował, że aktorka wcale nie była zaproszona na elitarne wydarzenie, znalazła jednak pewien sposób, żeby móc przeparadować po czerwonym dywanie i powdzięczyć się do zdjęć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wiedziałem, że coś jest nie tak, że Polka w Bollywood. Ale nie przyszło mi do głowy tego weryfikować. Stanowski poleciał do Indii, żeby to sprawdzić, ja nie miałem takich mocy przerobowych - zaczął. Wyjazd do Cannes był kluczowy, spędzaliśmy cały czas razem. Widywałem różne zachowania, które przestały się wydawać normalnie. Była mocno podniecona tym festiwalem. Zaczęła gwiazdorzyć. Natalia brała udział w pokazach filmów. Tam może pójść każdy, wystarczy kupić akredytację za 1000 euro.
Orłoś dopytywał swojego rozmówcę, czy nie miał żadnych podejrzeń względem Natalii. Eksmenadżer gwiazdki szedł jednak w zaparte, że był jedną z osób, które mimowolnie wpadły w sieć kłamstw utkaną przez Janoszek.
80 procent tych rzeczy nie widziałem - twierdzi. Wiedziałem tylko o Bollywood i konkursach piękności. Ona tak przedstawiała, że ja w to uwierzyłem. Podejrzewałem, że ona ma role epizodyczne. Ja we wszystko wierzyłem.
Agent zdawał sobie za to sprawę z faktu, że Natalia kreuje swój fałszywy obraz w mediach społecznościowych i zgrywa popularniejszą niż jest. Mężczyzna zarzucił Janoszek, że kupowała followersów na Instragramie.
Rzeczą oczywistą były liczba obserwujących i lajków - przyznał. Kupowała to przy mnie. Wiedziałem, ze te lajki są grubymi nićmi szyte. Odj*bała mega śmieszną akcję. W pewnym momencie miała 200 tysięcy, później nagle zrobił się milion. Jak ogłaszała "Taniec z gwiazdami", miała 1,2 miliona. Przed programem "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" miała 1,6 mln, a po już 1,8 mln.
Orłoś chciał też wiedzieć, czy przy bliższym poznaniu Natalia sprawiała wrażenie "normalnej", czy raczej można było dostrzec w niej "pewne szaleństwo".
I tak i nie - stwierdził. Trochę jakby kolegować się z osobą, która daje ci sernik z rodzynkami i każe ci wyjeść całe rodzynki. Jest zapatrzona w siebie. Ciężko jakoś normalnie z nią spędzać czas. Jest mega infantylna i myśli tylko osobie. Po trupach do celu. Nie patrzy, czy kogoś zraniła. Bywała niemiła. To osoba, która po evencie wchodzi do swojego pokoju i koniec gadki. W tym Cannes wracaliśmy późno, ale mieliśmy wspólny czas z ekipą, żeby napić się kieliszka winka. Ona nie miała czasu.
Były agent Janoszek przyznał zarazem, że "ma poczucie, że mógł pomóc" w oszustwie Natalii na szeroką skalę. Na koniec wyjawił, co by jej dziś powiedział, gdyby miał taką szansę. Nie owijając w bawełnę, pr-owiec stwierdził, że w jego mniemaniu celebrytka wymaga pomocy specjalisty.
Postarałbym się ją namówić do leczenia psychiatrycznego - zawyrokował. Ona potrzebuje pomocy. Coś nie styka. Powinna dostać odpowiednią pomoc. Ona ma dobry kontakt z rodziną, z bratem. Oni o nią dbają. Oni też ślepo jej wierzyli i nadal wierzą, w końcu to ich córka. Są tak ślepo w nią zapatrzeni, że niczego nie dostrzegli.