W nocy z 31 lipca na 1 sierpnia amerykańskie media przekazały smutną wiadomość o śmierci Angusa Clouda. 25-latek był gwiazdą bijącego rekordy popularności serialu "Euforia", w którym główną rolę gra Zendaya.
Angus Cloud nie żyje
Fani aktora szybko zaczęli łączyć jego śmierć z odejściem ojca. Angus nie radził sobie najlepiej z niedawną stratą rodzica. Nie bez znaczenia był też fakt, że od dawna borykał się z problemami natury psychicznej i słabością do używek.
Jak donosi serwis TMZ, to mama Clouda wezwała pogotowie. W rozmowie telefonicznej zasugerowała, że jej syn "mógł przedawkować". Kiedy zadzwoniła po pomoc, nie miał już wyczuwalnego pulsu.
Problemy 25-latka z narkotykami jakiś czas temu potwierdził jego był menedżer, Diomi Cordero. Panowie poznali się na odwyku. Usunięty od tego czasu tweet, szczegółowo opisywał walkę aktora z uzależnieniem po wyjściu z ośrodka.
Po wejściu do jego mieszkania i próbie powitania go uściskiem, od razu stało się jasne, że wznowił nadużywanie substancji zaledwie dwa dni po zakończeniu leczenia - wspominał Cordero.
Gwiazdor "Euforii" walczył z uzależnieniem od narkotyków
Jak twierdził, w ciągu następnych kilku miesięcy "sytuacja stopniowo się pogarszała". Do listopada 2021 r. Cloud "wyraźnie zrezygnował z kontroli nad swoim nałogiem". W tym czasie jego ówczesny menedżer miał otrzymać niepokojący telefon od współlokatora aktora. Angus nie był w stanie oddychać. Cordero pojechał na miejsce, podał mu Narcan i przeprowadził reanimację.
Niestety, gdy Angus odzyskał przytomność, zwymiotował mi na twarz - napisał na Twitterze.
Po rzekomym incydencie Cordero stwierdził, że to koniec ich współpracy.
W "Euforii" Angus Cloud wcielał się w postać Fezco, nastoletniego dilera narkotyków. Aktor nie zdążył nagrać odcinków do kolejnego, trzeciego sezonu produkcji. Zdjęcia od miesięcy są przesuwane. Najpierw z powodu innych zobowiązań obsady, a następnie przez strajk aktorów i scenarzystów w Hollywood.