Julia von Stein zdobyła sporą popularność, dołączając do obsady programu "Królowe życia". Niedługo później show zniknęło z ramówki, lecz celebrytka zagościła w świecie show-biznesu na dłużej. Dziedziczka branży funeralnej i projektantka trumien otrzymała kolejne propozycje od TTV i postawiła na prężny rozwój w mediach społecznościowych. Tym samym, pokaźne grono obserwatorów Julii ma okazję regularnie wysłuchiwać relacji z jej codziennych przygód. Dość często tematem przewodnim wynurzeń celebrytki są jej burzliwe relacje z mężczyznami. Nieco ponad miesiąc temu 28-latka opowiedziała zaskakującą historię ze swoim (byłym już) partnerem w roli głównej.
Facet, z którym się spotykam, parę dni się nie odzywał, nagle stwierdził, że on do mnie dziś przyjedzie. Wyszłam, cały czas patrzę, czy on się nie odzywa, czy coś się nie stało, dzwonię do niego, jak się czuje. Wracam, całe spotkanie z dziewczynami jak na szpilkach, bo facet czeka. Weszłam do domu, a on się nie odezwał ani słowem. W ciszy godzinnej posiedzieliśmy, on wstał i mówi, że wychodzi, bo musi się wyspać. Zaniemówiłam - relacjonowała w kwietniu Julia.
PRZYPOMNIJMY: Rozżalona Julia von Stein PSIOCZY na mężczyzn. Zdradziła, jak potraktował ją jej EKS. "Największy BŁĄD mojego życia"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Julia von Stein nie wierzyła własnym oczom. Jej eks powrócił
Mężczyzna, o którym w połowie kwietnia opowiadała Julia von Stein, nie pokazał jej się na oczy przez następne kilka tygodni. Jakże ogromne było zdziwienie, gdy celebrytka ujrzała go pod wejściem do apartamentowca, w którym mieszka. "Królowa życia" zrelacjonowała całe zdarzenie z najdrobniejszymi szczegółami.
Musiałam sobie zapalić z nerwów (...). Nie wiem, czy pamiętacie, jak opowiadałam wam historię o panu, o moim facecie serdecznym, który pewnego dnia wstał, wyszedł i nigdy więcej nie wrócił, po prostu tak jakby się zapadł pod ziemię. Podjeżdżam pod swój dom, naprawdę uj**ana po całym dniu pracy (...) i ten gnyb, bo tego się nie da nazwać inaczej, stoi pod moim domem - opowiadała zszokowana.
Następnie przypomniała, co wydarzyło się półtora miesiąca wcześniej i zdradziła, kim był dla niej rzeczony delikwent.
Weszłam do domu, nie odezwał się do mnie przez godzinę ani słowem. W pewnym momencie wstał i powiedział, że jedzie do domu. Wszystko było w porządku, ja go pocałowałam na do widzenia i tak naprawdę wszystko wskazywało, że jutro wróci. A on nigdy więcej w życiu się do mnie nie odezwał. Człowiek, którego znam pięć lat, człowiek, z którym wchodziłam do tej samej rzeki trzy razy, facet, który rok temu miał mi się oświadczać. Wstał wyszedł i tak jakby zaginął. Teraz ja go widzę, stoi pod moim budynkiem - nie dowierzała.
Wiem, że nie mieszkam tu sama, wiem, że on ma tu kolegę. Tylko, gdybym ja tak potraktowała drugiego człowieka, to wierzcie, nie miałabym odwagi cywilnej podjeżdżać, stać samochodem pod samym wejściem - dodała po chwili.
Julia von Stein myślała, że jej eks nie żyje. Tego się nie spodziewała
Rozemocjonowana projektanta trumien przyznała, że była przekonana, iż jej eks nie żyje. Dodała też, że "podziwia jego głupotę" i zastanawia się, "co on ma w głowie".
Wiecie, ja szłam do domu załamana (...) i mówię: ja tego tak nie zostawię, ja muszę mu coś napisać. No k*rwa, byłam przekonana, że ten człowiek nie żyje, skoro nigdy się nie odezwał - zaznaczyła.
Julia poprosiła o radę swoją mamę. Kobieta podzieliła się z nią jakże cenną uwagą i odwiodła ją od pomysłu pisania z byłym.
Dziecko, gówna się nie tyka, bo zaczyna śmierdzieć - usłyszała Julia von Stein.
Weź udział w badaniu i wpływaj na rozwój internetowej przestrzeni. Kliknij tutaj.