Choć jeszcze pod koniec minionego roku zakochana po uszy Cara Delevingne publicznie wyznawała miłość Ashley Benson pod ich wspólnym zdjęciem z wanny, wszystko wskazuje na to, że związek celebrytek to już przeszłość. Kilka dni temu zagraniczne media poinformowały o rozstaniu modelki i aktorki. Muza Karla Lagerfelda i gwiazda Słodkich kłamstewek zakończyły niespełna dwuletnią relację ponoć już w kwietniu.
Prędko też wyszło na jaw, że powodem rozstania Cary i Ashley może być osoba trzecia. Według ustaleń amerykańskich tabloidów, Benson spotyka się ze znanym raperem. Kilka dni temu 30-latkę i G-Eazy’ego przyłapano podczas wspólnych zakupów w Los Angeles. Do sieci trafiło też nagranie, na którym można było zobaczyć ich... pocałunek. W mediach społecznościowych szybko zaroiło się od głosów świadczących o tym, że to właśnie raper stoi za zniszczeniem uczucia między Carą i Ashley, a na tę drugą wylała się lawina krytyki.
Co jednak na ten moment najciekawsze, do nowego związku ekspartnerki w końcu postanowiła odnieść się sama Delevingne. Brytyjka zamieściła na InstaStories wpis, w którym... staje w obronie Benson.
Teraz ważniejsze niż kiedykolwiek jest szerzenie miłości, a nie nienawiści - zaczyna Cara, zapewne nawiązując do pandemii koronawirusa i apeluje:
Do wszystkich, którzy hejtują Ashley: Proszę, przestańcie. Nie wiecie, jaka jest prawda. Tylko ja i ona ją znamy. Tak powinno pozostać.
Myślicie, że w końcu i Ashley zdecyduje się zabrać głos?