Caroline Derpienski rozsławiła się na rodzimym poletku m.in. dzięki związkowi z tajemniczym "60-letnim miliarderem". Białostoczanka unikała ujawnienia tożsamości ukochanego, nazywając go enigmatycznie "Jackiem". Jednak mimo jej wysiłków, szybko wyszło na jaw, że partner 22 latki to tak naprawdę Krzysztof Porowski, biznesmen z Sosnowca, niegdyś powiązany ze śląską aferą korupcyjną. Istotną rolę w zdemaskowaniu związku Caroline i Krzysztofa odegrała Aneta Glam, oskarżając ich o kłamstwo i regularnie zamieszczając wspólne zdjęcia pary na Instagramie.
ZOBACZ: Caroline Derpienski rozstała się z milionerem. Aneta Glam zabrała głos: "BAŁAM SIĘ jej faceta"
W miniony weekend Caroline zamieściła na InstaStory zdjęcie ukazujące jej zapłakaną twarz. Poinformowała wówczas, że od pięciu lat jest rzekomo uwikłana w "przemocowy związek". Niedługo potem celebrytka w rozmowie z naszym serwisem potwierdziła rozstanie z partnerem. Od tego momentu regularnie publikuje na Instagramie kolejne wpisy, w których ujawnia kulisy związku ze starszym biznesmenem. Influencerka zdradziła między innymi, że jej dotychczasowe publikacje dotyczące bajkowego życia były w dużej mierze nieprawdziwe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Caroline Derpienski ujawnia kulisy związku ze starszym biznesmenem
Od głośnego rozstania minęło kilka dni, a Caroline nie odpuszcza i za wszelką cenę próbuje pokazać fanom, jak naprawdę wygląda i wyglądało jej życie. W najnowszej serii relacji 22-latka nadawała z popularnego amerykańskiego marketu, twierdząc, że "ma pustą lodówkę", a eks "zostawił ją bez grosza". Przy okazji opowiedziała, że gdy była jeszcze w związku z Krzysztofem, rzekomo miała limit 317 dolarów na zakupy spożywcze w "biednej hurtowni".
Aktualnie znajduję się w Walmarcie. Będę próbować robić sobie zakupy spożywcze. Coś do jedzenia, bo nie mam co jeść. Zostawił mnie również bez grosza - żaliła się celebrytka.
Następnie Derpienski oznajmiła, że wstawiała zdjęcia z luksusowych kawiarni i restauracji "pod publikę". Przypomniała sobie też, że rzekomo w jednej z knajp wydała 200 dolarów z karty kredytowej, którą podobno dziś musi sama spłacić.
Nigdy nie miałam prywatnego kucharza, sprzątaczek i pomocy domowej. Jadłam to, co kupiłam z zakupów spożywczych, bo do knajp przestaliśmy chodzić od dawna. Zapłacił jedynie dwa razy w Dubaju za dwie drogie knajpy, jako pokazówkę na Instagram, i prosił, żebym wstawiła z tego reelsa - napisała 22-latka.