Caroline Derpienski wzięła sobie za punkt honoru, żeby awansować na naczelną skandalistkę w polskim przemyśle rozrywkowym. Receptą na "sukces" (czyli w jej przypadku - rozgłos) są dla przebojowej białostoczanki medialne wojenki z innymi prominentkami, a także nieustanne obnoszenie się bogactwem, którego - jeśli wierzyć jej słowom - udało się dorobić modelce w błyskawicznym czasie. 20-latka twierdzi, że czasy, gdy utrzymywał ją milioner o pseudonimie "Jack", już dawno za nią i może polegać na sobie, zamiast korzystać z fortuny sporo starszego ukochanego.
Od samego początku "kariery" w mediach opowieści o luksusach, w które ponoć opływa Caroline, podawane są w wątpliwość. Skonfliktowana z Derpienski Aneta Glam snuje teorie, że jej nemezis tylko "udaje" życie bogatej gwiazdy, a tak naprawdę mieszka w małym mieszkanku, które znajduje się 50 km od Miami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Caroline Derpienski zaopatrzyła się w diamentowy pierścionek. Jego cena zwala z nóg
Chcąc zadać kłam krążącym w sieci spekulacjom o domniemanych krętactwach, modelka wybrała się ostatnio na "mały" shopping do ekskluzywnego salonu jubilerskiego w towarzystwie swojego Jacka. Cierpiącej na deficyt biżuterii modelce wpadł w oko imponujący pierścionek w z ogromnym diamentem w kształcie gruszki. Jesteście ciekawi ceny takiego cacka? Z etykietki wynika, że błyskotka kosztowała Caroline ponad 120 tysięcy dolarów czyli ponad pół miliona złotych. Co lepsze, po zrobieniu sobie sesji z nowym nabytkiem, 20-latka stwierdziła, że trafiła jej się wyjątkowa okazja, a pierścionek właściwie nie był wcale taki drogi.
Diamenty to najlepsza inwestycja - napisała Derpienski. To najbardziej idealny pierścionek na świecie, a cena jest przystępna jak na taką jakość.
Myślicie, że Caroline faktycznie sprawiła sobie diamentowy pierścionek za pół miliona czy raczej była to jedynie instagramowa współpraca?