Kiedy Caroline z Kanady pojawiła się na "Wyspie Miłości", Mateusz z Malborka od razu stracił dla niej głowę i bez chwili wahania zostawił dla niej dotychczasową partnerkę. Zakochani rozwijali swoje uczucie aż do wielkiego finału, jedynie z drobnym zgrzytem po drodze w postaci prób odbicia "Matiego" przez Angelę. Wrocławianka szybko jednak zrezygnowała z zalotów, przenosząc zainteresowanie na kajakarza Arsena, a Caroline i Mateusz dzięki sporej sympatii widzów zostali ogłoszeni zwycięzcami trzeciej edycji "Love Island".
Powszechną tradycją wśród par, które poznały się w "Love Island", jest to, że tuż po opuszczeniu programu postanawiają od razu wspólnie zamieszkać. W przypadku zwycięzców ostatniej edycji sprawa jest skomplikowana na tyle, że Caroline na co dzień mieszka w Kanadzie. 26-latka aktualnie przebywa jednak w Warszawie i na razie nie planuje powrotu za ocean. W stolicy Polski rezyduje też Mateusz, ale mimo tego para nie mieszka razem i póki co tego nie planuje. W rozmowie z Jastrząb Post Caroline wyznała, że internauci ciągle ich o to pytają, co jest zaskoczeniem dla Kanadyjki, jeśli wziąć pod uwagę czas, który się znają.
To jest duży krok. Duża decyzja. Prawie że mieszkaliśmy razem w programie. Inaczej jest w życiu codziennym. Znamy się dwa miesiące, a dla mnie to jest obcy kraj i duży krok. Jak to ma się zdarzyć, to zdarzy się w przyszłości - oznajmiła Caroline.
W podobnym tonie wypowiedział się Mateusz, który zaznaczył, że póki co para nie przesądza, czy w ogóle zamieszkają w Polsce.
Jest trochę na to za wcześnie. Mało osób mieszka razem po dwóch miesiącach znajomości. Jeszcze sobie dajemy trochę czasu, ale myślę, że w przyszłości tak się stanie i zobaczymy. Zobaczymy też, jak będzie po wakacjach. Nie jesteśmy jakoś tak przywiązani do Polski, bo ja też dążę do tego, żeby pracować zdalnie, wydając kursy. Zobaczymy, jak to będzie - powiedział.
Kibicujecie im?