Nie da się ukryć, że dobierane z wyjątkową starannością role sprawiły, iż Cate Blanchett w ostatnich latach mogła awansować do ścisłej czołówki Hollywood. Od kiedy blond piękność zadebiutowała na małym ekranie w 1993 roku, aktorka dostawała coraz to bardziej lukratywne propozycje ról w produkcjach uznanych reżyserów, szybko stając się naczelnym "dobrem narodowym" Australii. Swoją pasję do kina i teatru dzieli z mężem, Andrew Uptonem, który na co dzień pracuje jako dramaturg. Para pobrała się pod koniec 1997 roku i od tamtego czasu doczekała się czworga dzieci.
51-latka dała się poznać filmowcom jako tytan pracy, któremu z powodzeniem udaje się łączyć karierę z życiem rodzinnym. W związku z wybuchem pandemii koronawirusa w ostatnich miesiącach znana pracoholiczka musiała zrobić sobie przerwę od pracy i poddać się izolacji w rodzinnym gronie w ich wartym 20 milionów złotych domu w East Sussex. Laureatka dwóch Oscarów była ostatnio gościem podcastu byłej premier Australii Julii Gillard. Aktorka ujawniła, że w trakcie odbywania kwarantanny miała "wypadek z piłą łańcuchową".
Miałam wczoraj mały wypadek z piłą łańcuchową, co brzmi bardzo, bardzo ekscytująco, ale tak nie było - wyjawiła Blanchett. Poza małym nacięciem na głowie, nic mi nie jest.
Bądź bardzo ostrożna z tą piłą - odpowiedziała Gillard. Masz bardzo sławną głowę, nie sądzę, żeby ktokolwiek chciał widzieć na niej jakąś ranę - dodała.
Oprócz tego matka czwórki dzieci wyjawiła, że zrobiła sobie rok przerwy od aktorstwa, aby pomóc w nauce swojemu synowi. Żartowała jednak, że teraz jest "porzucona z 18-latkiem, który nie chce mieć z nią nic wspólnego".
Na szczęście Blanchett już niebawem wróci na plan: Australijka pojawi się w ekranizacji gry komputerowej Borderlands, a oprócz tego łączona jest także z nowymi projektami reżyserów, Adama McKaya i Jamesa Graya.