Pod koniec 2022 roku Celine Dion usłyszała druzgocącą diagnozę. Okazało się, że wokalistka cierpi na zespół Moerscha-Woltmanna nazywany zespołem sztywności uogólnionej, czyli rzadką i nieuleczalną chorobę neurologiczną, która powoduje niekontrolowane skurcze mięśni. Z powodów zdrowotnych musiała całkowicie zrezygnować z występów publicznych i odwołała dalszą część trasy koncertowej "Courage World Tour", w tym występy w Polsce.
Celine Dion walczy o powrót do sprawności i poddaje się rehabilitacji oraz leczeniu. Jak sama mówi, chciałaby jeszcze stanąć na scenie przed fanami. O trudnej walce z chorobą opowiedziała w filmie dokumentalnym "I Am: Celine Dion". Jego uroczysta premiera odbyła się 17 czerwca w Nowym Jorku. Podczas wydarzenia nie mogło zabraknąć największej gwiazdy obrazu.
Wrócę na scenę, nawet jeśli będę musiała się czołgać… Nawet jeśli będę musiała mówić rękami. Będę - mówiła podczas premiery.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"I Am: Celine Dion". Wstrząsające scena z udziałem Celine Dion
Od wczoraj film mogą oglądać widzowie w Polsce. Jedna ze scen, która trwa blisko 10 minut, szczególnie zapada w pamięć. Widzimy w niej moment, w którym artystka przechodzi atak. Na własne oczy mogliśmy się przekonać, jak bolesna jest dla niej każda taka sytuacja. Nie mogła się ruszyć, mówić, a w jej oczach pojawiły się łzy spowodowane ogromnym bólem. Konieczna była także interwencja lekarzy. Jest to jedna z wielu bardzo intymnych scen, jakie możemy zobaczyć w obrazie.
To surowy, intymny portret artystki, która znalazła się w przełomowym momencie życia – powiedziała o filmie Jennifer Salke, szefowa wytwórni, która zrealizowała film.