Filip Chajzer ma za sobą kilka wyjątkowo trudnych miesięcy. Jakiś czas temu syn Zygmunta rozpoczął pracę w paśmie śniadaniowym i od tej pory regularnie staje się bohaterem kolejnych afer. W efekcie coraz trudniej mu utrzymać wizerunek uczynnego człowieka, który ochoczo angażuje się w akcje społeczne, choć na tym polu też nie można mu odmówić sukcesów. W ostatnim czasie czarę goryczy przelało jednak "parodiowanie" ataków paniki, za co spadła na niego gigantyczna krytyka.
Niestety kolejne wyskoki Filipa Chajzera i będące ich następstwem wpisy na Facebooku nie wpłynęły dobrze na to, jak postrzegają go widzowie. Na wypunktowanie wszystkich wpadek prezentera pokusił się jeden z polskich vlogerów, którego materiał przekroczył niedawno milion wyświetleń. Filmik zatytułowany Błędne Koło Filipa Chajzera zebrał też tysiące komentarzy, a nieprzychylne opinie szybko pojawiły się też na profilach Filipa w mediach społecznościowych. Od tego czasu dziennikarz zablokował możliwość komentowania swoich postów.
Materiał youtubera stał się też przyczynkiem do tego, aby w internetowym słowniku slangu pojawiło się wkrótce hasło "chajzerować". Jako jego definicję podano "zrobienie czegoś złego/żenującego/upokarzającego, a następnie próbowanie się wybielić innym, dobrym aktem". Nie trzeba chyba dodawać, że internauci bardzo szybko podchwycili to wyrażenie, przez co natychmiast zyskało na popularności. Wielu z komentujących twierdzi też, że "chajzerowanie" może za kilka miesięcy aspirować do miana... "młodzieżowego słowa roku".
Co ciekawe, wraz z czasownikiem "chajzerowanie" powstało też inne sformułowanie: "chajzerowskie przeprosiny". Jest to związek frazeologiczny, który opisuje sytuację, w której zamiast przeprosić obrażoną przez nas osobę, jeszcze dodatkowo ją oczerniamy.
Podczas gdy użytkownicy mediów społecznościowych na dobre wprowadzili już "chajzerowanie" do swoich słowników, dość krytycznie odniósł się do tego określenia znany językoznawca prof. Jerzy Bralczyk. Nie chodzi jednak o samo sformułowanie, lecz o jego negatywne konotacje. Językoznawca podkreśla bowiem, że jego używanie jest "etycznie ryzykowne".
"Eponimy na ogół oznaczają coś negatywnego i mają wydźwięk osobisty. I choć samo słowo o którym pani wspomniała od strony językowej jest poprawne, to jednak etycznie ryzykowne. Nie podoba mi się" - powiedział prof. Bralczyk w rozmowie z Wirtualną Polską.
Profesor wyjaśnia też, że używanie tego zwrotu może przynieść jedynie więcej szkody niż pożytku. Podał też inny przykład, którym zobrazował swoje stwierdzenie.
"W języku polskim to dość powszechne, że pewne zjawiska pochodzą od czyjegoś nazwiska. Dobrym przykładem jest np. słowo "lepperyzacja". Niestety czasem zdarza się, że ktoś popełni jakieś głupstwo i już jest skreślony. Nie jestem za używaniem tego słowa" - podkreśla językoznawca.
A Wy wprowadzicie "chajzerowanie" do swoich prywatnych słowników?