Program RuPaul's Drag Race już od ponad dekady cieszy się niesłabnącą popularność. Show prowadzone przez RuPaula, najsłynniejszą drag queen na świecie, od początku zdobyło wierną i oddaną publiczność, składającą się głównie z przedstawicieli społeczności LGBT. Ci widzowie mogli utożsamiać się z rozterkami i doświadczeniami uczestników, walczących o miano "Nowej Megagwiazdy Dragu".
Zobacz też: Od "afrykańskiej królowej" po "esencję piękna": oto WSZYSTKIE zwyciężczynie "RuPaul's Drag Race"! (ZDJĘCIA)
Odkąd prawa do emisji Drag Race wykupił Netflix, program zdobył kolejne rzesze wiernych widzów na całym świecie, a uczestniczące w nim drag queens stały się megagwiazdami, występującymi w najodleglejszych zakątkach globu.
Dzisiaj w "rodzinie" RuPaul's Drag Race zapanowała jednak żałoba. Jak donoszą bowiem amerykańskie media, w szpitalu w Luizjanie zmarła Chi Chi DeVayne, uczestniczka dwóch edycji show.
Zavion Davenport, bo tak naprawdę nazywała się słynna drag queen, od ponad roku zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi, które nasiliły się w ostatnim czasie. 34-latek niespełna tydzień temu trafił do szpitala.
Proszę, módlcie się o mnie. Niedługo do was wrócę! - zapewniał w opublikowanym w ostatnią sobotę nagraniu.
Prawdopodobną przyczyną śmierci Chi Chi DeVayne była niewydolność nerek. To już druga uczestniczka Drag Race, która zmarła. W 2012 roku fanami wstrząsnęła wiadomość o śmierci Sahary Davenport, uczestniczki drugiego sezonu programu.