Okazuje się, że promowane przez polskich celebrytów wstrzykiwanie sobie w twarz jadu kiełbasianego (tzw. botoksu) to bardzo delikatna metoda "odmładzania". W Chinach modna stała się naprawdę szokująca terapia. Zabieg nazywa się "wypalanie twarzy" i powoduje podobno "regenerację komórek", a tym samym niweluje przebarwienia oraz zmarszczki. W salonie kosmetycznym na twarz klientki kładzie się ręcznik nasączony alkoholem i tajemniczym "specjalnym eliksirem", a następnie... podpala.
Zachodni specjaliści zdecydowanie odradzają korzystanie z "wypalania twarzy", gdyż zabieg grozi oczywiście poważnymi poparzeniami.
Zaryzykowałybyście?
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.