Historia Britney Spears to idealny przykład tego, że amerykański show biznes nie bierze jeńców. Gwiazda występowała na scenie już od najmłodszych lat, jednak ogromną sławę i miliony fanów przypłaciła uzależnieniem od używek i głośnym załamaniem nerwowym. Od tego czasu kuratelę nad jej karierą sprawuje ojciec, Jamie, którego artystka usiłuje odsunąć od obowiązków.
W ostatnich miesiącach medialne doniesienia na temat życia Britney Spears zdominowały ruch #FreeBritney oraz informacje, jakoby była przetrzymywana przez ojca wbrew swojej woli. Fani już od dawna doszukują się dowodów na to, że posty piosenkarki to cichy krzyk o pomoc i robią wszystko, aby uzyskać jakiekolwiek potwierdzenie swoich przypuszczeń. Póki co im się to nie udało, a Britney pozostaje pod opiekuńczymi skrzydłami despotycznego Jamiego.
Sprawa kurateli Britney Spears wciąż rozgrzewa światowe media. Jedną z niewielu osób, które do tej pory pozostawały poza kręgiem podejrzanych o odbieranie wolności piosenkarce, był Sam Asghari, jej obecny partner. O chłopaku Britney wypowiadali się ciepło nawet synowie gwiazdy, dlatego fani nie brali pod uwagę, że on również może być częścią problemu.
Nieco inne światło rzuca na tę sprawę krótka transmisja live na Instagramie, którą nieoczekiwanie rozpoczęła sama piosenkarka z konta ukochanego. Podczas zaledwie 4-sekundowej relacji Britney zdążyła jedynie powiedzieć "nadajemy na żywo", po czym wyraźnie zdenerwowany Sam wyrwał jej telefon z rąk i zakończył transmisję. W trakcie miał też dwukrotnie karcącym tonem rzucić "oddaj mi to", co wzbudziło niepokój fanów.
Internauci oczywiście zareagowali momentalnie i na profilach Britney i Sama pojawiły się setki komentarzy nawiązujących do tego incydentu. Miłośnicy talentu artystki domagają się w nich wyjaśnień i piszą wprost, że ich zdaniem jest to jedynie kolejny dowód na to, że Asghari jest kontrolującym ją "podstawionym aktorem", który tylko udaje kochanka Britney.
Sam przed chwilą wręcz wyrwał jej telefon z rąk... Czy nie ma w jej otoczeniu nikogo, kto by jej nie kontrolował na każdym kroku? - zastanawiała się jedna z fanek.
Zgodnie z oczekiwaniami, do zdarzenia nie odniosła się ani piosenkarka, ani jej partner. Podejrzewamy więc, że raczej nie ukróci to podejrzeń o odbieraniu gwieździe jej podstawowych praw. Warto wspomnieć, że w przeszłości Sam był już oskarżany o zmuszanie piosenkarki do wymiany czułości podczas sesji i na ściankach, jednak wciąż pozostają to jedynie spekulacje.
Myślicie, że Britney kiedyś w końcu zazna spokoju?