Książka Dziewczyny z Dubaju Piotra Krysiaka wywołała burzę w polskim show biznesie i rozpoczęła dyskusję o pracy seksualnej wśród celebrytek i gwiazdek Instagrama. Raptem trzy lata po głośnej publikacji Krysiak wraca z kolejną publikacją, w której porusza temat męskiej prostytucji. Autor podzielił się z redakcją Pudelka fragmentami Chłopaków z Dubaju i wszystko wskazuje na to, że publikacja nie przejdzie bez echa. Krysiak opisuje sylwetki klientów "escortów" w taki sposób, że można wywnioskować, o kim mowa.
Przedstawiona została historia biznesmena Zbigniewa S., który jeździł do Berlina, by oddawać się uciechom z męskimi prostytutkami.
Nigdy nie wypowiadał się jak teraz w internecie: "J*bać PiS”, czy że zabije Kaczyńskiego, nic z tych rzeczy. Wprost przeciwnie, starał się być całkowicie anonimowy. Dopóki się nie nachlał, był w miarę kulturalny. Potem był już tylko chamski i nachalny - czytamy.
Z kolei pewien były już minister z PiS-u miał spotykać się z escortem o imieniu Miguel.
Do Polski przyjeżdżał systematycznie od 2014 roku. Zaczęło się od tego, że po ucieczce z Kuby zamieszkał w Hiszpanii. Tam poznał polskiego biznesmena , który się w nim zadurzył. (…) Biznesmen lubi żeglować, więc zaprosił egzotycznego kolegę na otwarte greckie morze. Przyleciał tam z grupą młodych ludzi i innym kolegą, który wtedy jeszcze nie był w Polsce szerzej znany. Zmieniło się to rok później, kiedy wybory prezydenckie i później parlamentarne wygrało Prawo i Sprawiedliwość. "To miły starszy pan, ale jak już został ministrem, to wyrzucił mnie ze znajomych na Facebooku" - uśmiecha się. Kiedy Miguel dowiedział się, że jego klient jest ministrem, odezwał się do niego.
Na początku mężczyzna utrzymywał z nim konwersację. Odpowiadał na pytania, pozdrawiał. Patrzę na daty – początek 2016 roku. Ostatnia wiadomość, jaką Miguel mu wysłał, jest dłuższa od poprzednich: „Wiem, co teraz robisz, i w związku z tym mam do Ciebie prośbę. Wiesz, że mieszkam w Polsce. Chciałbym tu zaprosić matkę i siostrę, ale bez dokumentów pobytu jest to prawie niemożliwe, a ja tych dokumentów nie mam. Znasz teraz dużo ważnych ludzi. Mógłbyś mi pomóc?”. Od tamtej pory nie rozmawialiśmy i się nie widzieliśmy. Od trzech lat mniej więcej nie byłem też w Polsce. On już nie jest ministrem, ale był nim długo. Teraz jest prezesem - mówi Miguel w książce.
Inną "grubą rybą" opisaną na łamach książki, jest Tomek "Orlen", którego nazwisko często pojawiało się w mediach przy okazji afery paliwowej.
Jeszcze lepszym klientem był pan Tomek, zwany przez „dziwków” Orlenem, ponieważ jego nazwisko pojawiło się w słynnej aferze paliwowej, dotyczącej sprzedaży chrzczonego paliwa. To był facet z ogromnymi pieniędzmi i wieloma pasjami. Dlatego chłopaki uwielbiali do niego jeździć. Większość czasu spędzali na rozmowach, a i napiwki dawał największe. Gustował w bardzo młodych chłopakach. Im młodszy lub przynajmniej młodziej wyglądający, tym lepszy. Jego niespełnionym, przynajmniej w moich czasach, marzeniem był seks z gejami bliźniakami. Mówił mi, że jeśli mu takich znajdę, zapłaci dziesięć tysięcy za godzinę - czytamy.
"Orlen" został okradziony przez escortów, których wynajął, ale nie zgłosił tego na policję.
Na tym właśnie szef bazował. Wyobrażasz sobie kolesia zamieszanego w aferę, który idzie na policję i mówi, że męskie dziwki obrobiły mu konto podczas seks-imprezy, która trwała dziesięć dni? Po tym incydencie Orlen przestał korzystać z agencji Witolda J. - czytamy.
Otrzymaliśmy też zgodę na publikację zdjęcia bohatera ostatniego rozdziału książki, który prostytuował się w Katarze wraz ze swoim chłopakiem. W tle widać, jak jego partner jest ubierany przez klienta, który wynajął escortów.
Myślicie, że o "Chłopakach z Dubaju" będzie głośno?