W mijających miesiącach dużo mówiło się o trudnych zmaganiach Celine Dion z chorobą. Gwiazda cierpi na zespół sztywności uogólnionej, który zdiagnozowano u niej kilka lat temu. Choć spekulowano, że może już nigdy nie wrócić na scenę, to miłośników jej talentu czekała miła niespodzianka. Ogłoszono bowiem, że piosenkarka wystąpi na ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich.
Powrót Celine Dion jest "ryzykowny"? Ekspert nie ma wątpliwości
Powrót Celine Dion na scenę to oczywiście ogromne wydarzenie. Nikt chyba jednak nie ma wątpliwości, że dla gwiazdy to ogromne wyzwanie, a całe przedsięwzięcie musi być nadzorowane przez lekarzy. W rozmowie z portalem TMZ zabrał głos doktor Pavan Tankha, specjalista od SPS z Cleveland Clinic. Podkreśla, że nie może co prawda mówić wprost o stanie piosenkarki, ale jej występ uznaje przede wszystkim za dobry znak. Dostrzega też jednak poważne ryzyko.
Zobacz też: Celine Dion jest nieuleczalnie chora. Opowiedziała o bolesnych objawach. "To tak, jakby ktoś cię DUSIŁ"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lekarz wskazuje, że atak choroby może nastąpić m.in. w wyniku hałasu, stresu czy zmian temperatury, więc występ na dużej scenie na pewno nie jest wymarzoną sytuacją dla osoby cierpiącej na SPS. Jak mówi, kluczowe mogą więc być techniki relaksacyjne oraz ścisła kontrola otoczenia.
Jeśli Dion doświadczyłaby napadu sztywności na scenie, to, zgodnie ze słowami Tankhy, mógłby on trwać od paru sekund do nawet kilku godzin, co też na pewno nie pomaga. W rozmowie z tabloidem lekarz wskazuje natomiast, że nawet gdyby coś się stało, to nie wykluczyłoby to zupełnie kolejnych występów w przyszłości, bo każdy atak jest inny.
To, że nastąpił, nie oznacza też, że na pewno pojawi się następny, bo choroba ma charakter napadowy. Nie ma jednak wątpliwości, że obecność lekarzy, którzy w razie potrzeby będą mogli zareagować, jest dla Celine niezwykle istotna.