Na początku czerwca Viki Gabor i jej ojciec Dariusz Gabor zostali zaatakowani gazem pieprzowym w centrum Warszawy. Incydent wydarzył się po tym jak tata wokalistki "próbował zmienić pas, przekraczając linię ciągłą". W wyniku awantury drogowej pan Dariusz trafił do szpitala z podejrzeniem złamania nadgarstka, a jego znaną córkę przetransportowano do prywatnej kliniki okulistycznej, gdzie została zbadana pod kątem obrażeń twarzy i oczu. Pudelek dotarł też do informacji na temat tego, co zarejestrowały kamery.
(...) Na nagraniu z kamer, do którego dotarliśmy, widać, jak 53-latek uderza pięścią w pojazd. Nie mamy jednak wiedzy, czy miało to miejsce przed, czy po tym, jak został zaatakowany gazem. (...) - przekazał nam wtedy jeden z funkcjonariuszy.
Zobacz: TYLKO NA PUDELKU: Kulisy ataku na Viki Gabor i jej ojca. Pan Dariusz "uderzył pięścią w pojazd"
Niedługo po zdarzeniu 34-letni Mateusz M., który dopuścił się ataku wobec wokalistki i jej ojca, usłyszał zarzuty. Pudelek skontaktował się wówczas z policją, dowiadując się, że agresor odpowie za spowodowanie średniego lub lekkiego uszczerbku na zdrowiu. Co ciekawe, poinformowano nas, że tata Viki również może ponieść konsekwencje zdarzenia. Przekroczenie linii ciągłej jest wykroczeniem drogowym, za które grozi mandat lub punkty karne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oskarżony w sprawie ataku na Viki Gabor i jej ojca odwołał się od decyzji sądu. Mężczyzna ujawnia szczegóły
W połowie sierpnia Sąd Rejonowy dla Miasta Stołecznego Warszawy wydał wyrok nakazowy, czyli bez udziału stron, zgodnie z którym oskarżony został skazany na sześć miesięcy ograniczenia wolności, 20 godzin tygodniowo prac społecznych oraz zapłatę dwóch tysięcy złotych nawiązki. Od decyzji sądu wpłynęło odwołanie, a sprawa ponownie trafiła na wokandę. 14 stycznia w sądzie Mateusz M. przekonywał, że prowodyrem sytuacji miał być tata 17-letniej piosenkarki.
Staliśmy w korku. Zauważyłem auto, które agresywnie próbuje się wcisnąć pomiędzy jadące pojazdy. Kierowca zjechał ze swojego pasa, przekroczył linię ciągłą i uderzył w mój samochód. Potem otworzył szybę i zaczął do mnie krzyczeć: "Rusz ku*wa, to zobaczysz, co się stanie" - cytuje mężczyznę "Super Express".
Cofnął auto, zajechał mi drogę i wysiadł na ulicy. Był wulgarny, prowokował mnie i groził. Cały czas krzyczał, po czym zaczął kopać moje auto, szarpać za lusterko i inne elementy samochodu - opisywał dalej na sali rozpraw, dodając:
Przestraszyłem się tego mężczyzny. Nie wiedziałem z kim mam do czynienia. On wrócił po chwili do swojego auta, a ja wziąłem gaz, podbiegłem do niego i psiknąłem go w twarz, i uderzyłem. Nie wiedziałem bowiem, czy idzie po jakieś narzędzie, żeby ponownie wrócić i uszkodzić mi samochód.
Mężczyzna, który zaatakował Viki Gabor i jej ojca wyjaśnia, dlaczego jest niewinny
Oskarżony nie przyznaje się do winy.
Ja nie jestem chuliganem, jestem spokojnym człowiekiem i ciężko pracuję na to, co osiągnąłem, a cała ta sytuacja bardzo odbiła się na mojej psychice - tłumaczył.
Tego dnia zeznawali także świadkowie. Viki i jej ojciec nie pojawili się w sądzie, za co ten drugi został ukarany grzywną wynoszącą dwa tysiące złotych. Sędzia poinformował, że w przypadku kolejnej nieobecności wobec pana Dariusza mogą zostać powzięte odpowiednie środki.
Następna rozprawa ma odbyć się w marcu.