Jeszcze niedawno Agnieszka Włodarczyk całymi dniami przesiadywała na piaszczystych plażach, prażąc się w towarzystwie ukochanego Roberta Karasia w promieniach rozpalonego słońca. Teraz egzotyczne wywczasy to dla celebrytki jedynie wątłe wspomnienie, bowiem jej codzienność zdominował koronawirus, którym przyszła mama zaraziła się po powrocie do ojczyzny.
W czwartkowy wieczór Agnieszka Włodarczyk zebrała w sobie siły, aby nadać komunikat zatroskanym o jej samopoczucie fanom. Okazuje się, że dopadły ją niemal wszystkie objawy - poza "słynną" utratą węchu oraz smaku.
Zatkany nos, ciężki, płytki oddech (ale zwalałam to na ciążę, bo się szybciej męczę), potem doszła gorączka i kaszel, a skóra uwrażliwiła się razy 100. Do tego suchość w gardle, jakbym wypiła cysternę środka czyszczącego. Tyle... Nie straciłam węchu ani smaku, z czego się ogromnie cieszę. Nie wychodzę z domu od tygodnia, bo i tak nawet przed badaniem nie miałam na to siły - czytamy na instagramowym profilu aktorki.
Włodarczyk podziękowała przy okazji za wszelkie oferty pomocy. Zaznaczyła, że wraz z Robertem mogą liczyć na wsparcie najbliższych.
Dziś pierwszy dzień, kiedy poczułam się odrobinę lepiej, dlatego mogę do was naskrobać cokolwiek. Idzie ku lepszemu. (...) Sąsiadka przyniosła nam właśnie zupkę pod furtkę, a przyjaciel wczoraj zrobił podstawowe zakupy.
Dodatkowo przyszła mama poinformowała, jaki los spotyka na jej profilu wszystkich, którzy zamierzają ją instruować co do tego, jak powinna zachowywać się w ciąży.
Przypomnijmy: Agnieszka Włodarczyk żali się na traktowanie ciężarnych w Polsce: "NICZEGO MI NIE WOLNO"
Krzykaczy, tych, którzy sprzedają "dobre" rady, żebym w ciąży siedziała "na d*pie" i niedouczonych wyznawców teorii spiskowych blokuję i wysyłam na księżyc - oznajmiła bez ogródek Agnieszka.
Pudelek życzy rychłego powrotu do zdrowia!