Kiedy w październiku Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie o niezgodności z konstytucją obowiązującej ustawy antyaborcyjnej, ruszyła fala ogromnych protestów. Masowe manifestacje kobiet sprzeciwiających się zmianie prawa sprawiły, że dalsze procedowanie ustawy zostało odłożone. Nieoczekiwanie wczoraj temat powrócił - opublikowano bowiem uzasadnienie wyroku, które stało się wstępem do ostatecznego uprawomocnienia ustawy w nowym, sugerowanym przez Trybunał kształcie.
W związku z publikacją uzasadnienia kobiety znów wyszły na ulice. Swoje rozczarowanie i złość zamanifestowały też w mediach społecznościowych. Głos zabrało wiele znanych kobiet, które - podobnie ja "zwykłe" Polki - nie rozumieją, dlaczego ktoś skazuje je na konieczność rodzenia uszkodzonych i niezdolnych do samodzielnego życia płodów.
Wczorajsze wydarzenia skomentowała między innymi Anna Starmach. Jurorka Master Chefa wychowuje córkę, a od kilku miesięcy jest w drugiej ciąży. Celebrytka nie ukrywa, że decyzja o mającej nastąpić zmianie prawa, bardzo nią wstrząsnęła.
Nie wierzę w to co się wczoraj stało. Nie wierzę, że ktoś zadecydował ZA NAS - pisze Starmach na swoim profilu instagramowym.
Komentujące jej post kobiety dziękują za to, że Starmach zabrała głos w sprawie wyroku.
Pani jest jedną z nielicznych osób o takich zasięgach, która mówi dziś o tym co się stało. Piekło kobiet jest tu. Aborcja w Polsce z przesłanki eugenicznej stała się nielegalna. Co będzie następne? - piszą.
Są jednak i takie osoby, które atakują celebrytkę, pisząc, że wspiera aborcję, sama będąc w ciąży.
Bardzo Panią lubię i jestem zaskoczona tym postem... Błogosławiony stan, a jednocześnie wsparcie aborcji, tak podobno wyboru, tylko skoro każdy chce mieć wybór, to dlaczego ten wybór ma być odbierany dzieciom? - pyta jedna z internautek śledzących profil Starmach.
Sądzicie, że fakt bycia w ciąży odbiera kobietom prawo do wypowiadania się na temat ustawy?