Deynn i Daniel Majewski to jedna z najbardziej znanych par w świecie polskich influencerów, co jest zasługą nie tylko ich długiej obecności w branży, ale też wielu zawirowań na tle zawodowym i prywatnym.
Po długim okresie napięć w związku, które niemal doprowadziły do rozwodu, Deynn i Majewski znaleźli drogę do pogodzenia się. Para poszła na terapię dla par, co pomogło im zażegnać kryzys. Nowy etap małżeństwa ukoronowali decyzją o założeniu rodziny. Od kilku miesięcy para przygotowuje się do roli rodziców.
Deynn subtelnie pokazuje w social mediach rosnący brzuszek. Nie ukrywa też, że mimo błogosławionego stanu nie rezygnuje z ćwiczeń na siłowni. Podobnie zresztą jak swego czasu Anna Lewandowska. I choć to może wzbudzać kontrowersje wśród internautów, lekarze zapewniają, że aktywność fizyczna w ciąży jest bezpieczna, pod warunkiem braku medycznych przeciwwskazań.
Deynn odpowiada na zarzuty dot. hipokryzji
Przyszła mama nie zdradziła jeszcze, na kiedy przewidywany jest poród, ale już kompletuje wyprawkę dla potomka. Razem z Danielem zaopatrzyli się m.in. w wózek i bujaczek, co nie obeszło się bez wbicia szpili przez jedną z internautek. Kobieta zarzuciła Deynn hipokryzję po tym, jak wcześniej zapowiedziała, że nie ma zamiaru zarabiać na ciąży.
Wyraźnie poruszona influencerka udostępniła komentarz w swojej relacji na Instagramie, a następnie odniosła się do niego w obszernym oświadczeniu. Jak zaznaczyła, wózek i bujaczek były kupione za "jej pieniądze". Podkreśliła też, że nie pokazywała marek kupionych przedmiotów.
Nie mam zamiaru zarabiać na dziecku. Wiem, że jesteście przyzwyczajeni do tego, że influencerzy raz mówią tak, raz tak, ale ja do tego wora nie należę. Jak powiedziałam, że nie będę tego monetyzować, to uwierz, że nie odmieni mi się za miesiąc, trzy - napisała.
Deynn o reklamach w internecie
Jak dodała, odkąd ogłosiła, że jest w ciąży, otrzymała wiele propozycji współpracy od marek parentingowych. Wszystkie jednak odrzuca.
Dopóki mnie stać, to będę wszystko pokrywać sama - zapowiedziała.
Deynn twierdzi, że monetyzowanie ciąży mogłoby zaszkodzić jej wizerunkowi osoby autentycznej. Infleucnerka podkreśla, że jej profil na Instagramie nie jest "słupem reklamowym", a zamiast współpracować z innymi markami, woli rozwijać własne firmy.
Dzień kończę z dumą, że nie wciągnęłam się w wir szybkich, łatwych i mało satysfakcjonujących pieniędzy. Żyj zgodnie ze sobą - to jest cudowne uczucie - podsumowała.
Postawa godna pochwały?