Niewinne początki…
O konflikcie, wtedy jeszcze domniemanym, Blake Lively i Justina Baldoniego na planie "It Ends With Us" plotkowano niemal od pierwszego dnia zdjęć do filmu. Wystarczyło kilka ujęć paparazzi, gdzie Lively żywo dyskutuje ze swoim ekranowym partnerem i reżyserem jednocześnie, aby dopisać do tego większą historię. Początkowo wydawało się, że to rutynowa procedura amerykańskich tabloidów, które dawno już przypięły gwieździe "Plotkary" łatkę trudnej we współpracy diwy. Jednak gdy w sierpniu zeszłego roku Blake i Justin nie pozowali razem na premierze produkcji, ba, nie udzielili wspólnie nawet pół wywiadu, oczywistym było, że w tych plotkach musiało być coś na rzeczy.
Lively szybko w tej konfrontacji została zepchnięta do narożnika, a internauci zarzucali jej m.in. trywializowanie kwestii przemocy domowej podczas promocji filmu, który o niej opowiada, ale za to aktywne reklamowanie własnej linii kosmetyków do włosów i alkoholowych drinków. Baldoni z kolei, od lat działający na rzecz praw kobiet, nagradzany feminista i gospodarz podcastu o byciu "lepszym mężczyzną", mówiący o problemie przemocy z należytym szacunkiem i wrażliwością, miał zwycięstwo w kieszeni. Do czasu…
Hollywoodzka wojna na pozwy
Pod koniec grudnia 2024 spadła prawdziwa bomba. Aktorka oskarżyła Baldoniego o zafundowanie jej na planie prawdziwego horroru - skrajny nieprofesjonalizm, nękanie seksualne, fatshaming i dzielenie się obleśnymi anegdotami z życia prywatnego to tylko niektóre z zarzutów, które sformułowała z pomocą prawników Lively. Jak gdyby tego było mało, gwiazda oskarżyła go również o zatrudnienie firmy PR-owej TAG, która miała stać za internetową kampanią nienawiści, podżeganiem do hejtu i zniszczeniem wizerunku Blake w sieci. W pozwie znalazły się m.in. screeny rozmów pomiędzy samym Justinem a pracownicami wspomnianej firmy, która kilka lat temu wspierała Johnny’ego Deppa w jego głośnej walce z Amber Heard i tutaj również miała posuwać się do niemoralnych taktyk i brudnych zagrywek. Ekipa Lively podrzuciła dokumenty The New York Times, którego dziennikarki skrupulatnie opisały całą sprawę, malując szatański obraz Baldoniego.
Ten z kolei odpowiedział pozywając legendarny dziennik za zniesławienie i zapowiadając podobny pozew przeciwko samej Lively. Justin zarzuca Blake nie tylko pomówienie jego osoby, ale i sugeruje, że wszystkie działania celebrytki miały na celu jedno: wrogie przejęcie filmu "It Ends With Us" i wymuszenie sprzedania jej praw do sequelu, które na ten moment posiada właśnie on. Nadążacie? Bo my ledwo, a to dopiero początek.
O co oskarżany jest Justin Baldoni?
Przyjrzyjmy się zatem dokładnie najcięższym zarzutom, które pod adresem Baldoniego wysuwa Lively i jak (jeśli w ogóle) on na nie odpowiada. Prezentowane przez nas przykłady pochodzą z oficjalnych dokumentów, które przygotowali prawnicy obu stron i które prawdopodobnie będą częścią materiału dowodowego, gdy w końcu spotkają się w sądzie.
Molestowanie seksualne. Blake oskarża Baldoniego o różne formy nieodpowiedniego zachowania na planie "It Ends With Us", w tym molestowanie seksualne, które miało przejawiać się m.in. "podgryzaniem i ssaniem" jej ust bez konsentu podczas kręcenia intymnych scen. Według gwiazdy, po zaimprowizowaniu tego typu pocałunku bez jej zgody, zakomunikowała partnerowi z planu, że sobie tego nie życzy, a ten miał odpowiedzieć na to "przecież nawet na ciebie nie lecę". Baldoni nie odniósł się do tego konkretnego zarzutu, natomiast molestowaniu w ogóle jako czynności, której miał się dopuszczać, zdecydowanie zaprzeczył.
Pornografia. Pod parasolem terminu "molestowanie seksualne" mieszczą się też inne zarzuty wobec Justina i producenta filmu Jameyego Heatha, takie jak np. pokazywanie Blake zdjęć i wideo nagich kobiet oraz rozprawianie o jego uzależnieniu od pornografii czy sposobu, w jaki uprawia seks, łącznie z detalami dotyczącymi jego genitaliów. Aktor utrzymuje, że "rzekome" treści pornograficzne to wideo z domowego porodu w wodzie żony Heatha, które było częścią konsultacji do sceny porodu w "It Ends With Us", podobnie jak seksualne anegdoty będące częścią "kreatywnego" procesu i wspólnego pisania scenariusza z Blake. Baldoni miał też przechwalać się w prywatnej rozmowie z Lively, że nie zawsze podczas zbliżeń z kobietami uzyskuje ich zgodę na stosunek, co de facto jest przyznaniem się do gwałtu. Świadkiem jednej z takich rozmów miał być kierowca aktorki, który po tym zdarzeniu powiedział jej, żeby już nigdy nie przebywała na osobności z Baldonim.
"Sexy" komentarze. Lively skarżyła się również na nieprofesjonalne komentarze Baldoniego, które miał wygłaszać pod adresem nie tylko jej, ale i innych kobiet pracujących na planie. Justin miał m.in. nalegać na to, aby bohaterka grana przez Blake była bardziej "sexy", wymuszając na niej konkretne zachowania czy garderobę. Baldoni odpowiedział na ten zarzut screenem sms-owej wymiany z Lively, która wysłała mu wiadomość o tym, że zdecydowała się na inną czapkę do jednej ze scen, bo "będzie bardziej sexy". Gwiazdor sugeruje tym samym, że tego typu język był naturalną częścią ich komunikacji, co do której Lively nie miała wcześniej obiekcji i jeżeli kiedykolwiek komentował coś w ten sposób, dotyczyło to filmowej bohaterki, a nie personalnie samej aktorki. Baldoni nie odniósł się natomiast do zarzutu, że "komplementował" w ten sposób inne pracownice obecne na planie.
To jednak nie koniec. O kolejnej porcji zarzutów Lively i tego, w jaki sposób odpowiada na nie Baldoni, przeczytacie w drugiej części naszego tekstu.