Nie jest tajemnicą, że w dniu śmierci królowej Elżbiety książę Harry i Meghan Markle byli akurat w podróży dyplomatyczno-wizerunkowej po Europie. To właśnie dlatego książę mógł tak szybko dotrzeć do zamku Balmoral, choć i tak nie zdążył zobaczyć się z babcią przed jej odejściem. W związku z zaistniałą sytuacją pobyt Susseksów na Starym Kontynencie niespodziewanie się wydłużył. Niektórzy zaczęli więc dopytywać, co w międzyczasie dzieje się z Archiem i Lilibet - dziećmi pary.
Jak donosi Daily Mail, 3-letni prawnuk i 15-miesięczna prawnuczka królowej Elżbiety II nadal przebywają w rodzinnym domu w Los Angeles. Ich rodzice mieli do nich wrócić dokładnie w tym samym dniu, kiedy zmarła królowa. Opieką nad dziećmi musiały więc zająć się nianie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Opiekunki mają na szczęście dodatkowe wsparcie w postaci babci dzieci - 66-letniej Dorii Ragland, mamy Meghan Markle. Kobieta przeprowadziła się do Los Angeles niedługo po swojej córce, aby móc pomóc jej w wychowywaniu maluchów. Według tabloidów Ragland zamieszkała na posesji wartej w przeliczeniu 3,5 miliona złotych.