Colin Farrell to bez wątpienia jeden z popularniejszych hollywoodzkich aktorów, który od lat cieszy się sporą popularnością również w Polsce. Powodem szczególnego zainteresowania jego osobą nad Wisłą jest krótki związek gwiazdora z Alicją Bachledą-Curuś, który zakończył się w 2010 roku. Aktorska para poznała się zaledwie dwa lata wcześniej na planie filmu "Ondine". Owocem znajomości Colina i Alicji jest 14-letni dziś Henry Tadeusz Farrell.
Nie wszyscy wiedzą, że Henry Tadeusz nie jest jedynym dzieckiem 48-letniego gwiazdora. We wrześniu 2003 roku aktor powitał na świecie pierwszego syna Jamesa, którego matką jest modelka Kim Bordenave. Farrell i Bordenave rozstali się krótko po narodzinach chłopca, lecz wspólnie zadbali o jego wychowanie, korzystając z pomocy specjalistów. W 2007 roku Colin potwierdził, że James cierpi na zespół Angelmana (AS), rzadką chorobę genetyczną, która wpływa przede wszystkim na układ nerwowy. Dotyka ona zaledwie jedną na 15 tysięcy osób, często wiąże się z niepełnosprawnością intelektualną, ataksją, epilepsją i problemami z mówieniem (około 30% dzieci z AS w ogóle nie mówi).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Colin Farrell opowiedział o starszym synu, który zmaga się z rzadką chorobą
Colin dokłada wszelkich starań, aby zapewnić choremu synowi odpowiednią opiekę. Do tej pory raczej rzadko wypowiadał się w mediach na jego temat. Ostatnio hollywoodzki gwiazdor zrobił wyjątek. Udzielając wywiadu magazynowi "People", Farrell przypomniał, że James skończy we wrześniu 21 lat, co oznacza, iż wkrótce przestanie być objęty wieloma systemami wsparcia dla dzieci ze specjalnymi potrzebami.
Gdy dziecko kończy 21 lat, jest w pewnym sensie zdane na siebie. Wszystkie zabezpieczenia, które zostały wprowadzone, specjalne zajęcia edukacyjne, to wszystko znika - zaznaczył.
Colin Farrell uruchamia fundację na cześć syna. Wzruszające słowa aktora
Były partner Alicji Bachledy-Curuś podzielił się na łamach wspomnianego czasopisma ważną informacją. Zainspirowany historią starszego syna aktor postanowił założyć fundację, której celem będzie zapewnienie wsparcia dorosłym z niepełnosprawnością intelektualną.
To pierwszy raz, kiedy o tym mówię, i oczywiście jedynym powodem, dla którego mówię, jest to, że nie mogę zapytać Jamesa, czy chce to zrobić. To znaczy, mogę. Rozmawiam z Jamesem, jakby miał 20 lat i doskonale władał językiem angielskim oraz posiadał zdolności poznawcze odpowiednie do wieku, ale nie mogę uzyskać od niego konkretnej odpowiedzi na temat tego, czy czuje się z tym dobrze, czy nie, więc muszę zrozumieć, znając ducha Jamesa, jakim jest młodym mężczyzną i dobrocią, jaką ma w sobie. James pracował tak ciężko przez całe życie, tak ciężko. Jestem z niego dumny każdego dnia, bo uważam, że jest wyjątkowy - podkreślił Farrell.
Fundacja Colina Farrella ma zapewniać wsparcie dorosłym z niepełnosprawnością intelektualną, a także ich rodzinom m.in. poprzez rzecznictwo, edukację i innowacyjne programy. 48-letni aktor przyznał, że uruchomienie fundacji było jego wielkim marzeniem. Jest pewien, że 20-letni James poparłby jego działania.
James i jemu podobni zasłużyli na prawo do większego stopnia indywidualności i autonomii w życiu, a także do większego stopnia wspólnoty. Gdyby James wiedział, że fotografuje się ze mną w ogrodzie, aby pomóc rodzinom i innym młodym dorosłym, którzy żyją ze specjalnymi potrzebami, powiedziałby: "Tato, o czym ty mówisz? To oczywiste". Dlatego właśnie to robimy. To wszystko z powodu Jamesa - to wszystko na jego cześć - skwitował Colin Farrell.
Tata na medal?