Krzysztof Respondek był jednym z bardziej cenionych i utalentowanych aktorów w naszym kraju. Realizował się na wielu polach zawodowych. Nie tylko współtworzył kabaret Rak, ale także zagrał jedną z głównych ról w serialu "Barwy szczęścia". Na swoim koncie miał również udział w programach "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" czy "Jak oni śpiewają?".
Niestety w grudniu ubiegłego roku rodzime media obiegła smutna informacja o śmierci gwiazdora. Było to spore zaskoczenie, albowiem 54-latek nigdy publicznie nie narzekał na jakiekolwiek choroby. Zaledwie kilka dni przed śmiercią Respondek występował dla górników na wigilijnej imprezie. Po powrocie do domu źle się poczuł. Lekarze stwierdzili zawał. Chociaż przeprowadzono operację wszczepienia bypassów, to życia kabareciarza nie udało się już uratować.
ZOBACZ TAKŻE: Bliscy żegnają Krzysztofa Respondka. Na pogrzebie pojawili się m.in.: Michał Wiśniewski i Robert Janowski (ZDJĘCIA)
Tak wyglądały ostatnie chwile Krzysztofa Respondka
Kilka miesięcy po śmierci gwiazdora pojawiła się jego biografia, zatytułowana "Krzysztof Respondek. Taki świat kupiłem" autorstwa Magdaleny Kędzierskiej-Zaporowskiej. Można w niej przeczytać, jak wyglądały ostatnie chwile 54-latka. Na takie wyznanie zdecydowała się jego córka Antonina, która studiowała medycynę. Pomoc wezwała żona 54-latka, lecz córka cały czas wspierała go przez telefon.
Ja znałam mojego ojca i słysząc, jakie ma objawy, od razu wiedziałam, że to ostry zespół wieńcowy. Zanim załoga karetki zdecydowała się go zabrać, ja przez telefon cały czas do niego mówiłam, żeby nie stracił świadomości. Co chwilę pytałam: "Tato, jesteś?". "Tak, jestem" — wspomina córka Krzysztofa Respondka, cytowana przez "Fakt".
ZOBACZ TAKŻE: TYLKO NA PUDELKU: Krzysztof Ibisz o śmierci Krzysztofa Respondka: "Jestem zszokowany. To był OKAZ ZDROWIA"
Choć według książki gwiazdor w ambulansie jeszcze pożartował, to były to jednak jego ostatnie słowa skierowane do córki. Reżyserka i producentka programów satyrycznych Beata Harasimowicz w rozmowie z "Faktem" stwierdziła, że później stan Krzysztofa już znacząco się pogorszył.
Niestety w karetce nastąpił kryzys i zaczęła się reanimacja, która trwała prawie godzinę. Potem Krzyś trafił od razu na stół operacyjny. To była bardzo skomplikowana operacja w klinice Religi w Zabrzu. Krzysztofowi wszczepiono bajpasy, operację przeżył, niestety potem okazało się, że mózg nie pracuje — mówiła "Faktowi" Harasimowicz.