W ostatnim czasie do mediów coraz częściej trafiają niepokojące wiadomości o otrzymywanych przez osoby publiczne groźbach telefonicznych. Komputerowo zniekształcony głos straszy odbiorców śmiercią lub informuje o fałszywym zgonie bliskich osób. Ofiarami taki ataków padło już spore grono polityków i działaczy m.in. Marcin Matczak, który w słuchawce usłyszał, że jego syn nie żyje, a także Hanna Gill-Piątek, której sprawca groził, podszywając się pod numer Szymona Hołowni.
Kolejną osobą na celowniku hakerów okazała się starsza córka Tomasza Lisa. Współpracująca z "Przeglądem Sportowym" 26-letnia Pola otrzymała niecodzienny telefon od osoby, która w wulgarny sposób groziła jej śmiercią. O zaistniałej sytuacji poinformował rozgniewany dziennikarz na swoim twitterowym profilu.
Nietrudno było się spodziewać, że redaktor naczelny "Newsweeka" zareagował na dręczenie córki w sposób nerwowy i wzburzony, kierując cięte uwagi do osób stojących za groźbami:
Do mojej starszej córki przed chwilą ktoś zadzwonił grożąc, ze wkrótce zostanie zamordowana (całość okraszona bluzgami). Źle się bawicie, łajdacy. Nikogo nie wystraszycie ani nie zastraszycie. Budzicie wyłącznie bezbrzeżne obrzydzenie - oznajmił gorzko.
Krótko po ostrym poście na profilu dziennikarza zostało opublikowane zdjęcie, na którym z uśmiechem pozuje u boku Poli i kilkoma słowami zapewnia, że zawsze może liczyć na jego wsparcie.
Co mają wspólnego "Emily in Paris" i "Gierek"?