Trwa ładowanie...
Przejdź na
Kokosimo
Kokosimo
|
aktualizacja

Córki jednego z najbogatszych Polaków pracują w jego firmie: "Nie było 'tata ma kontakty', 'tata mnie URATUJE'"

229
Podziel się:

Julia i Karolina Sikorskie zajmują wysokie stanowiska w Unimocie, paliwowym gigancie należącym do ich ojca, który widnieje na liście najbogatszych Polaków. W najnowszym wywiadzie dziedziczki przekonują, że rodzic nie dał im taryfy ulgowej. "Zaczynałyśmy od mielenia papierów" - wspominają.

Córki jednego z najbogatszych Polaków pracują w jego firmie: "Nie było 'tata ma kontakty', 'tata mnie URATUJE'"
Córki jednego z najbogatszych Polaków pracują w jego firmie (Forbes)

Dominika Kulczyk, Nicole Soszyńska i Victoria Wejchert, czyli córki najbogatszych biznesmenów, wykorzystały żyłkę do interesów i kontynuują pomnażanie rodzinnego majątku. Podobną drogę obrały JuliaKarolina Sikorskie. Dziedziczki od dziecka żyły w rytm życia Unimotu, czyli koncernu założonego przez swojego ojca Adama Sikorskiego, który w 2020 roku znalazł się na liście najbogatszych ludzi w Polsce. Gdy tylko skończyły studia, gładko weszły w struktury paliwowego koncernu, który generuje już 13 mld zł przychodu. Biznesmenki mają w planach przejąć niebawem schedę po tacie.

Różnice w codzienności latorośli najbogatszych względem tych, jaką mają dzieci "zwykłych" Kowalskich, widać już na bardzo wczesnym etapie rozwoju. Siostry Sikorskie idą jednak w zaparte, że ojciec od małego uczył je ciężkiej pracy i od samego początku przygotowywał do wykonywania zawodu, przez co ich dorastanie mocno odbiegało od powszechnych wyobrażeń. Nie było mowy o bezstresowym wychowaniu - Karolina i Julia musiały ulec nakładanej przez wymagającego rodzica presji i sprostać jego oczekiwaniom.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Caroline Derpienski jest macochą. Dzieci milionera są starsze od niej

Co więcej, córki jednego z najbogatszych Polaków przekonują, że prywatnie można sobie być córką prezesa, ale jeśli chodzi o zarządzanie takim przedsiębiorstwem jak ich, nie daje to żadnej taryfy ulgowej. O swoim "ciężkim" losie siostry pełniące funkcje dyrektor zarządzająca Unimot w Genewie oraz menadżer ds. marketingu paliwowego giganta opowiedziały na łamach najnowszego numer magazynu Forbes. Absolwentki renomowanych szkół w Genewie i Londynie zaczęły wywiad od udzielenia odpowiedzi na pytanie, odkąd pracują w firmie ojca.

Od dziecka. Najpierw jeździłyśmy do naszego pierwszego biura na Torowej w Częstochowie - zdradziła Julia Sikorska. Zaczynałyśmy od mielenia papierów – nie raz zmieliłyśmy niechcący jakąś fakturę [śmiech]. Chodziłyśmy po biurkach, biegałyśmy po biurze – jak to dzieci. Kiedy biuro zaczęło się rozrastać, zmienialiśmy lokalizację. Mimo że nie byłyśmy z siostrą stricte w biznesie, to spędzanie czasu w naszej rodzinnej firmie było dla nas czymś naturalnym. Na pewno wzbudzałyśmy duże zainteresowanie i rozładowywałyśmy atmosferę. Ludzie nas bardzo wspierali. Naprawdę dobrze to wspominam.

Karolina przyznała, że jeśli chodzi o biznes, sporo nauczyło ją posiadanie własnej firmy Teddy's Treats (nazwanej na cześć jej pupila o imieniu Tedi) produkującej wegańskie przysmaki dla psów. Zaznaczyła, że założyła swój brand bez pomocy ojca i z powodzeniem udaje jej się pogodzić prowadzenie obu przedsiębiorstw.

Nabrałam pewności siebie za sprawą mojej marki, bo nie raz słyszałam słowo "nie". I nie było "tata ma kontakty", "tata mnie uratuje" - twierdzi Karolina. Byliśmy z Tedkiem zdani na siebie, co nauczyło mnie zarówno pokory, jak i pewności siebie. Podjęłam decyzję, że dam radę to zrobić i nie dawałam sobie żadnej innej opcji. Z takim samym nastawieniem przejęłam dział marketingu w naszej rodzinnej firmie.

Siostry przekonują, że świetnie odnalazły się w firmie, jako młode osoby pełniące funkcje decyzyjne. Między innymi dlatego, że były nowe, ale jednak połowa osób zatrudnionych w firmie już je znała. Jak to określiła Julia, "wprowadziły trochę świeżego powietrza", gdyż wcześniej grupa wiekowa w firmie składała się z osób 30+, przez co "praca w biurze była troszeczkę monotonna".

Czerpiemy z pracy dużą przyjemność - zapewniła. Bawimy się gadżetami, które zamawiamy dla klientów, gramy w ping-ponga w strefie relaksu, żartujemy. Siedzimy z siostrą na open space, gdzie krzyczymy do siebie z wyspy na wyspę. Jesteśmy wszyscy bardzo blisko, bo stworzyliśmy rodzinną atmosferę. I wydaje mi się, że tata jest z tych zmian zadowolony, bo często spaceruje po firmie z uśmiechem na twarzy. Oczywiście nie zawsze jest idealnie. Jednak odnoszę wrażenie, że pracownicy nas bardzo ciepło przyjęli. Szczególnie dlatego, że mamy masę pomysłów, które są realizowane.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
pudelek.pl
KOMENTARZE
(229)
WYRÓŻNIONE
Blelblelblr
3 miesiące temu
Nie było taryfy ulgowej, pracownicy nas lubią, śmiejemy się razem no na pewno jedna wielka rodzina za najniższa krajowa
dfgb
3 miesiące temu
Te dorosłe dzieci milionerów, które same do wszystkiego doszły ciężką pracą .
Must
3 miesiące temu
Jasne
arty
3 miesiące temu
One nigdy nie będą ofiarą mobbingu czy molestowania. Wszyscy w pracy traktują je z szacunkiem, z empatią, życzliwością. Każdy się do nich uśmiecha i się podlizuje. One same mówią, że w pracy dużo się śmieją , żartują, bawią się gadżetami i często grają w ping-ponga. Każdy w pracy dużo się śmieje i regularnie gra w ping-ponga
Lucilla
3 miesiące temu
*Córka milionera: Do wszystkiego doszłam sama, ciężką pracą i bez taryfy ulgowej. *Również córka milionera: Robi u starego w marketingu.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (229)
Celinka Such
3 miesiące temu
Myślę, że one mogą po prostu chcieć spełnić oczekiwania rodziny. Jak najlepiej wykonać to co się może po prostu od nich oczekuje - w sposób wprost , lub nie wprost ojciec moze komunikować, że oczekuje od nich przejęcia po nim tych wszystkich biznesów. To ciężka rola do wzięcia na siebie. Pod obstrzałem spojrzeń, komentarzy, komentarzyków i hejtu. Nie wiem czy jakieś pieniądze są w stanie to wynagrodzić. Łatwiej mieć dobre stanowisko w korpo i prowadzić bardziej ciche życie na wysokim poziomie, też będziesz mieć auto tylko z innym logo, też kupisz sobie sukienkę ale od tańszego projektanta.. na "tyłku" różnicy nie poczujesz wciskając na niego tańszy materiał a w psychice i lekkości psychicznej życia różnicę na pewno. Tylko nie wszyscy może już to łapią, że lepiej rowerem w deszczu i bez problemów niż top autem z kortyzolem świdrującym głowę podniesionym do wyżyn stresem tematów do udźwignięcia. W każdym razie szacun dla nich za "podjęcie rękawicy" i power w grze "na bramkę". :) ja wybrałam rower :)
Celinka Such
3 miesiące temu
Pamiętam jak jeden znany mi duży polski biznesmen narzekał, że jego syn nie ma w sobie tej iskry tego powera, aby podjąć to wyzwanie i mięc jak to mówił " pracie na bramkę" i pomagać mu w jego firmie a zamiast tego wybrał pracę w znanej korporacji jako programista. W tamtym czasie pomyślałam - przykro, że chłopak, nie chce pociągnąć rodzinnego biznesu - że to co stworzył jego ojciec poniekąd się zmarnuje, ojciec nie ma komu tego przekazać, ojciec jest roczarowany swoim synem itd. szkoda, ze dorobek jego życia się zmarnuje .. tak myślałam ... a teraz uważam - co za mądry i niedoceniony przez ojca chłopak - postawił na budowanie siebie i rozwój SWOJEG talentu .. wchodzenie w czyjeś buty nie jest łatwe .. bo jednak zawsze jesteśmy troszke inni niż rodzice.. bardzo rzadko dzieci mają talent 1 do 1 jak rodzic, lub przerastają rodzica w tym talencie aby taką firmą zająć się jeszcze lepiej niż rodzic... druga rzecz - dlaczego chłopak mądry :) - bo nawet matematyka jest po jego stronie .. wystarczy poczytać w ilu procentach udaje się sukcesja w 2gim pokoleniu a w ilu procentach firma trafia do 3ciego pokolenia ?... to się nawet matematycznie nie da obronić... a tak chłopak zbuduje sam siebie ...rozwinie swój talent .. a pieniądze które odziedziczy lub udziały które sprzeda przeznaczy na rozwój firm w obszarze swoich informatycznych talentów , bez udawania że jest swoim ojcem, albo że jest lepszy od ojca albo, że potrafi wejść w jego buty, bez udowadniania że zasłużył oddychać powietrzem jego firmy, że zasłużył na siedzenie przy jednym stole z jego kontrahentami ... bo czym jest standardowe wejście w firmę rodziców - albo bardzo uprzywilejowaną sytuacją gdzie może Cie nie być ale masz stanowisko.. albo wręcz przeciwnie.. jak ktoś tu już pisał ..zapiep*zaniem po 12 godzin, odbieraniem wszystkich telefonów po godzinach, zbieraniem żali od ojca, który przy dziecku potrafi się "otworzyć" w swojej wściekłości i żalach i wkurzeniach, bo przy obcym nie będzie takim ku*asem bo to przecież mobbing .. ale przy swom przecież można - praca z rodzicem może być większym syfem niż nie jeden mobbing kto uważa, ze nie po prostu nie był w takiej sytuacji.. to może być mega toksyczna relacja... za tym przemawia też psychologia - naturalnym jest pęd rodzica do wyrzucenia dziecka "z gniazda" posiadanie dziecka w swojej strukturze w firmie daje rodzicowi podświadome uczucie dalszego utrzymywania dziecka , wiec psychologicznie taki ojciec będzie dążył do takiego upiep**enia życia syna/córki aby w końcu sam odszedł i nie pomyślał o powrocie... Chciałabym aby ten biznesmem docenił jak mądrego ma syna :)bo ten syn musiał zrozumieć to nim to przeżył... :)
Gość
3 miesiące temu
Cud,miód,ryba,kit.
Globe
3 miesiące temu
Zazdrosci im ten co nigdy nie pracował z rodzicą :)... bo tu nie ma co zazdrościć
Magda
3 miesiące temu
Jak by nie było tak to by same znalazły pracę ,a nie u tatusia
zzzz
3 miesiące temu
Cytując najpopularniejszego Jana Pawła: Nikt im niczego nie dał, same musiały wszystko odziedziczyć.
dobre
3 miesiące temu
Haha "cięża praca od najmłodszych lat" ;) Uśmiałam się
Nika
3 miesiące temu
Kolejna historyjka o ciężkim życiu nepo baby. Co za bzdury. Ps. Weganskie smakołyki dla psa? Serio?...
Iwo
3 miesiące temu
wszystko odziedziczą osobiście :-)))
3 x nie
3 miesiące temu
No cóż, dobrze dla nich, że oprócz nieciekawego wyglądu i infantylnego usposobienia mają pieniądze tatusia.
Baśka
3 miesiące temu
Wprowadziły świeżość do biura w którym było monotonnie bo ludzie są 30+...jprdle, ci ludzie pewnie pracują za psie pieniądze, mają kredyty do spłacenia i rodziny na utrzymaniu, wiedzą że mają managerów nad sobą i nie mogą pozwolić sobie na odwalanie cyrku jak dwie córeczki szefa bo będą od razu na dywaniu i dostaną wypowiedzenie.
alfa
3 miesiące temu
Takie hasła jak "możesz być kim chcesz" i "pracą osiągniesz wszystko" nie dotyczą zwykłych Kowalskich.
Gość
3 miesiące temu
Bogaci i ich majaczenie o niezależności od starych :)) Kulczyk, Trump to też dzieci milionerów. I pierdzielą te bajki, że do wszystkiego sami doszli. Co stworzył Kulczyk? Serio, autostrady? Bo kojarzę go z romansu i obrazów byłej żony, no i dzieci, ktore udają, że robią biznesy i fundacje żeby "pomóc ludziom". A Trump? Pozer i nieudacznik. Co zbudował dla ludzi? Nic trwałego, jakieś gówniane i brzydkie budynki. Uczciwiej by było, gdyby bogaci wprost mówili: "jesteśmy bogaci i mamy was w *upie!" :))))
Oczywiście
3 miesiące temu
Ewenement po czasie wszyscy doszli do tego ciężką pracą czy to Pani Lewandowska czy córeczki tatusia.Po czasie tv śniadaniowe i uczą kobiet i Polaków przedsiębiorczości a to że ojciec szef to nic nie znaczy 😁i odrazu dał pensje po 40tys miesięcznie plus auto i pokaźne konto ale one niewolniczą pracą to osiągnęły 😁
...
Następna strona