Courteney Cox przed laty zdobyła popularność dzięki pamiętnej roli Moniki Geller-Bing w kultowym serialu "Przyjaciele". W pewnym momencie doniesienia o jej aktorskich osiągnięciach nieco przycichły, a dużo częściej mówiło się o zamiłowaniu aktorki do medycyny estetycznej. Kolejne zabiegi niestety tylko pozornie pomagały jej w utrzymaniu młodego wyglądu, bo powoli przestawała przypominać samą siebie.
Courteney Cox bardzo długo pozostawała głucha na krytyczne głosy, jakoby zabiegi kosmetyczne bardziej jej szkodziły niż pomagały. W końcu sama zainteresowana przyznała, że nie mogła pogodzić się z upływającym czasem i "próbowała oszukać naturę" medycyną estetyczną. W końcu doszło bowiem do konfrontacji z rzeczywistością, która okazała się dla aktorki dość brutalna.
Próbowałam oszukać naturę, ale nie da się. Czasami, mimo że robisz co w twojej mocy, nagle patrzysz w lustro i myślisz sobie: "Boże, wyglądam koszmarnie". Zrobiłam ze sobą rzeczy, których żałuję - wspominała w jednym z odcinków programu Beara Gryllsa.
Od tego wyznania minęło pięć lat, a Courteney utrzymywała, że zrezygnowała z wypełniaczy na rzecz naturalniejszego wyglądu. Teraz 57-letnia aktorka udzieliła wywiadu "Sunday Times Style", z którego wynika, że faktycznie dotrzymała słowa. W rozmowie przyznała, że nie powinna była gonić za wieczną młodością, a próby poprawiania natury skończyły się tak, że wyglądała nie tyle źle, co "dziwnie".
Życie wiele mnie nauczyło - przede wszystkim tego, co powinnam i czego nie powinnam robić. Nadszedł taki moment, że pomyślałam: "O, starzeję się. Wyglądam starzej". Lata upływały mi na gonitwie za wieczną młodością i nie zdawałam sobie sprawy, że wyglądam dziwnie po ostrzykiwaniu i innych rzeczach, których dziś bym sobie nie zrobiła - wyznała.
Cox zdradziła też, że przełomowym momentem, w którym postanowiła zrezygnować z ostrzykiwania twarzy, były medialne doniesienia na temat jej aparycji. Choć niektóre komentarze miały być dla niej "okrutne", to otworzyły jej oczy i dziś żałuje eksperymentów z medycyną estetyczną. Nie wstydzi się też własnego wieku, co miało miejsce w przeszłości.
Musiałam przestać, to było jakieś szaleństwo. Nie ma nic złego w tym, że dogorywam 60-tki, po prostu trudno w to uwierzyć. Czas płynie tak szybko... Czuję się młoda. Mam wielu przyjaciół po trzydziestce i nie myślę o tym. Dla mnie jesteśmy w tym samym wieku, dopóki nie będę musiała tego sprawdzić - przyznaje.
Myślicie, że Courteney mogłaby przemówić do rozsądku niektórym celebrytkom z naszego podwórka?