W życiu zawodowym Cristiano Ronaldo nie dzieje się ostatnio najlepiej. Zawodnik Manchesteru United ma za sobą wyjątkowo słaby sezon i ewidentnie nie dogaduje się z trenerem i drużyną. Świadczy o tym chociażby jego zachowanie podczas meczu ligowego z Tottenhamem, gdy to samotnie zszedł do szatni jeszcze przed ostatnim gwizdkiem. Za swoją postawę został zawieszony na spotkanie z Chelsea.
W najnowszym wywiadzie udzielonym Piersowi Morganowi piłkarz nie szczędził gorzkich słów pod adresem klubu, stwierdzając ostro: "Manchester United mnie zdradził. Zrobiono ze mnie czarną owcę, która jest winna za wszystkie złe wyniki". Niesympatycznie ocenił też trenera drużyny, Erika ten Haga:
Nie mam do niego szacunku, ponieważ on nie okazuje mi szacunku - wyjaśnił.
W rozmowie z brytyjskim dziennikarzem Ronaldo poruszył też i pozazawodowe tematy. Gwiazdor powrócił wspomnieniami do tragedii, która w kwietniu tego roku wstrząsnęła jego rodziną. Chodzi o śmierć jednego z bliźniąt Ronaldo i Georginy Rodriguez.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cristiano wyznał, że wyjątkowo trudne było dla niego poinformowanie o odejściu brata starszych pociech.
Gio wróciła do domu, a dzieci zaczęły pytać: "Gdzie jest drugie dziecko?" - relacjonuje, opowiadając, że ze starszym synem, Cristiano Jr., wspólnie płakali.
Pokreślił, że jego młodsze latorośle - pięcioletni Eva Maria i Mateo oraz Alana Martina - potrzebowały nieco więcej czasu na przepracowanie tego, co się właściwie stało.
Sportowiec ujawnił jednak, że nie zamierzali z kwestii śmierci małego Angela robić tematu tabu i dziś jego pociechy przy każdej możliwej okazji wspominają brata:
Dzieci rozumieją, gdy siedzimy przy stole, mówią: "Tatusiu, zrobiłem to dla Angela" i wskazują na niebo. Lubię to, bo jest to częścią ich życia. Nie zamierzam okłamywać moich dzieci, powiedziałem im prawdę, co nie było łatwym procesem.
Portugalczyk wyznał, że trzyma prochy syna w domu. Zbudował w piwnicy kaplicę, w której przechowuje zarówno urnę ze szczątkami swojego zmarłego w 2005 roku ojca, jak i właśnie Angela.
Jego prochy są ze mną, podobnie jak mojego tatusia. Są tutaj, w domu - mówił, tłumacząc: To jest coś, co chcę mieć do końca życia, a nie wyrzucić do oceanu lub morza. Trzymam je blisko. Są obok mojego taty. Na dole mam mały kościółek, kaplicę, w której trzymam tatę i syna.
Morgan zapytał piłkarza, czy starta wpłynęła na jego relację z Georginą:
(...) Żal może być tak intensywny, że może albo rozdzielić albo zbliżyć pary - zauważył. W moim przypadku było lepiej. Zaprzyjaźniłem się z Gio. Oczywiście wcześniej byliśmy przyjaciółmi, ale teraz czuję do niej i dzieci więcej miłości. Patrzę na życie z innej perspektywy.
Ronaldo powiedział, że mimo ogromnego smutku szybko z Rodriguez doszli do wniosku, że muszą wziąć się w garść dla reszty wspólnego potomstwa:
Mieliśmy trudne chwile, ale powiedzieliśmy sobie: "Mamy więcej dzieci, mamy jedno, które się teraz urodziło, Bellę. Musimy być dla nich szczęśliwi" - wyznaje i opisuje, że sytuacja była bardzo specyficzna:
To jest dziwne. Nigdy nie czułem się szczęśliwy i smutny jednocześnie. Trudno to wyjaśnić... (...) Przynajmniej mamy Bellę. Jedno umarło, drugie przeżyło...