Dzięki hollywoodzkiemu filmowi "House of Gucci", który bez wątpienia był jedną z najgłośniejszych premier ostatnich miesięcy, temat dramatycznych losów rodu Guccich znów wrócił do mediów. W główną rolę w filmie wcieliła się sama Lady Gaga, a za reżyserię odpowiadał Ridley Scott. Mimo nośnych nazwisk, milionowych funduszy i imponującej charakteryzacji oraz scenografii, film nie wszystkim się spodobał. "Totalna szmira" - oceniła treściwie kuzynka Maurizio, Patrizia Gucci.
Film skrytykowała też Patrizia Reggiani. 73-letnią wdowę po Maurizio Guccim najbardziej rozzłościły słowa wcielającej się w nią Lady Gagi, która chłodno przyznała, że nie chciała się spotkać z dziedziczką, która zleciła morderstwo męża.
Drażni mnie to, że wcielająca się we mnie Lady Gaga nie miała tyle taktu czy rozsądku, by poznać mnie osobiście. To nie ma nic wspólnego z pieniędzmi, nie wezmę ani centa za ten film. Chodzi o rozsądek i szacunek. Aktor powinien poznać wcześniej osobę, którą gra - powiedziała włoskiej agencji prasowej Reggiani.
Od kiedy w 2016 roku Patrizia Reggiani po 18 latach wyszła z więzienia, znów może cieszyć się życiem w luksusie. W poniedziałek persona non grata rodu Guccich została przyłapana przez paparazzi w Mediolanie, gdzie razem z dwójką asystentów przeglądała kolekcję Dolce&Gabbana. Stylizacja Reggiani była - jak zwykle - dopracowana w każdym szczególe.
Pomyślelibyście, że ta miła pani z zimną krwią mogła zlecić morderstwo męża?
Dlaczego stacja TTV stała się wylęgarnią patocelebrytów o kryminalnej przeszłości?