W poniedziałek po wielu spekulacjach w końcu ogłoszono, kto został wybrany nowym selekcjonerem reprezentacji Polski w piłce nożnej. Padło na Czesława Michniewicza, który zajął miejsce Paulo Sousy. Portugalczyk pożegnał się z kadrą w atmosferze skandalu, po tym, jak zerwał kontrakt i przyjął korzystną finansowo ofertę z Brazylii. Poprzednikowi nowego trenera nie szczędził gorzkich słów m.in. Mateusz Borek, który w dość emocjonalnej odezwie nakazał mu się pakować i wynosić.
Choć mówiło się, że niebawem w roli selekcjonera może wrócić Adam Nawałka, to ostatecznie padło właśnie na Czesława Michniewicza. Karierę zawodową w roli bramkarza zakończył już w wieku 31 lat, po czym płynnie przeszedł do roli szkoleniowca. Pierwszą pracą w roli trenera mógł się pochwalić już dwa lata później, gdy współpracował z Lechem Poznań.
Dziś cały kraj wspomina nie tylko sukcesy Michniewicza, lecz także kontrowersje, w które był uwikłany. Mowa m.in. o jego niesławnym pseudonimie "Czesław 711", a wszystko z racji liczby połączeń, które wykonał do Ryszarda "Fryzjera" Forbricha, równie niesławnej postaci afery korupcyjnej w krajowej piłce nożnej. Michniewiczowi nigdy jednak nie udowodniono działań niezgodnych z prawem i nie postawiono mu zarzutów.
Dużo przyjemniej wygląda natomiast życie prywatne Czesława, który od lat szczyci się udanym małżeństwem z Grażyną Rzewuską. Pobrali się w czerwcu 1998 roku, a ich wspólne życie układa się najwyraźniej do dziś. Para kilkukrotnie pojawiała się razem m.in. na meczach i sportowych galach, a sam Michniewicz opowiada o kulisach ich miłości następująco:
Małżonkę poznałem po szkole średniej. Studiowaliśmy razem w Akademii Wychowania Fizycznego w Gdańsku. Wzięliśmy ślub w 1998 roku po 7 latach znajomości. Ojciec Grażyny grał ze mną w piłkę i to poprzez niego poznałem moją obecną małżonkę - czytamy na jego oficjalnej stronie.
Żona nowego selekcjonera pracuje jako nauczycielka i wicedyrektorka w jednej ze szkół podstawowych w Gdańsku. Czesław i Grażyna doczekali się dwóch pociech: synów Mateusza i Jakuba. Pierwszy z nich kilkanaście dni temu skończył 21 lat, drugi będzie miał 19. urodziny w sierpniu. O dzieciach także wspomniał na swojej stronie.
W 2001 r. narodził się nam pierwszy syn - Mateusz, a dwa lata później drugi syn - Jakub. Mateusz urodził się w Poznaniu w szpitalu na ulicy Polnej i do dziś bardzo związany jest z Poznaniem. Zawsze powtarzam, że to, co łączy mnie z Mateuszem, to fakt, że on narodził się w Poznaniu jako dziecko, a ja... jako trener. Tam dostałem swoją pierwszą szansę i zawsze będę o tym pamiętał. Kuba z kolei urodził się w Gdyni. Poród rozpoczął się w przerwie meczu Jagiellonia - Arka w 2. lidze. Zważywszy, że Mateusz przyszedł na świat w dniu mojego wyjazdu z rezerwami Amiki na zgrupowanie w Polanicy, śmiejemy się z żoną, że piłka wciąż gdzieś jest w tle ważnych wydarzeń naszego życia... - czytamy.
Co ciekawe, swego czasu głośno było o tym, że Michniewicz zrugał własnego syna na konferencji prasowej, a wszystko przez prześmiewcze wpisy na Twitterze, które zamieszczał w sieci Mateusz. Wyglądało jednak na to, że mają dość ciepłe relacje, a do całej sytuacji podeszli z humorem. Drugi syn Michniewicza, Jakub, też udziela się w mediach społecznościowych, jednak nie na taką skalę, jak jego starszy brat.
Ja już jakiś czas czasu wylogowałem się z życia internetowego, ale wiem, że on tam mocno uczestniczy w tym życiu. Na pewno w domu porozmawiamy sobie, bo czasami fantazja ponosi go gdzieś tam za mocno. I on też musi ponosić konsekwencje swoich czynów i wypowiedzi. Jest moim synem, ale jest też już osobą dorosłą. Oczywiście Twitter to fajna rzecz dla młodych ludzi, można sobie pożartować, ale czasami trzeba też wyluzować, nabrać do tego dystansu - udzielał synowi publicznej nagany, co potem razem obśmiali.
Sympatyczna rodzina?
Co mają wspólnego "Emily in Paris" i "Gierek"?