Mateusz "iPhone" Kijowski za "świadczenie usług informatycznych" dla KOD-u wypłacił sobie 91 tysięcy złotych. Przelewał na konto swojej spółki pieniądze uzyskane ze zbiórek społecznych. Przyznał sobie w ten sposób 15 tysięcy złotych pensji. Pieniądze trafiały na konto firmy należącej do niego i jego żony Magdaleny Kijowskiej. Dzięki temu nie mógł ich zająć komornik na poczet alimentów. Tak tłumaczył się wczoraj w Telewizji WP: Kijowski o 91 000 zł zarobionych w KOD: "To nie były darowizny puszkowe, a darowizny celowe!"
Problem polega jednak na tym, że członkowie KOD-u nic o tym nie wiedzieli. Członkowie zarządu poinformowali wczoraj na konferencji prasowej, że nie wiedzieli, że firma Mateusza Kijowskiego jest odpowiedzialna za prowadzenie strony internetowej organizacji.
Nie wiedzieliśmy, że firma M. Kijowskiego prowadzi naszą stronę internetową. Od początku istnienia Komitetu Obrony Demokracji były wysyłane takie komunikaty, że wszyscy w KOD-zie robią wszystko za darmo. Ja mam dzisiaj takie przekonanie, że to, co jeszcze wczoraj uważałem za wiedzę, niekoniecznie nią jest. Ja być może wielu rzeczy nie wiem - powiedział Radomir Szumełda, wiceprzewodniczący KOD.
W rozmowie z Moniką Olejnik Kijowski zapowiedział, że nie ustąpi ze swojej pozycji i nazwał się "człowiekiem honoru".
Czy po odejściu z KOD-u znalazłby podobnie płatną pracę?
Źródło: TVN24/x-news