W ciągu kilku ostatnich lat Dagmara Kaźmierska wyrosła na prawdziwą celebrytkę. Występując w popularnym programie stacji TTV "królowa życia" szybko zyskała sympatię widzów, a jej instagramowy profil śledzi już ponad 700 tysięcy fanów.
Choć nie od dziś wiadomo, że Kaźmierska ma za sobą szemraną przeszłość, dopiero niedawno zdecydowała się do tego tematu odnieść sama zainteresowana. W programie W łóżku z Oskarem po raz pierwszy szczerze opowiedziała o problemach z prawem. Okazuje się, że celebrytka rzeczywiście parała się sutenerstwem za co trafiła do więzienia na 14 miesięcy.
W Polsce to nie jest legalne i trzeba było na jakiś czas pożegnać się z wolnością - ubolewała, dając jednocześnie do zrozumienia, że w więzienie nie jest wcale tak strasznym miejscem, bowiem człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić: Wszystko idzie przeżyć.
Najbardziej bolesna dla 44-latki była jednak rozłąka z najbliższymi. Jak wyznała, podczas pobytu w zakładzie karnym wylała morze łez:
Ja całe noce wyłam. Ja byłam czarna, sina fioletowa z płaczu - wspomina.
Na ponad rocznej nieobecności Kaźmierskiej ucierpiał też jej ośmioletni wówczas syn:
On bardzo to przeżył. Jego poduszka była codziennie mokra od łez. Babcia mi opowiadała. On gorzej to przeżył niż ja - opowiada i zaznacza, że cała sytuacja z pewnością odcisnęła piętno na Conanie:
Do tej pory się to ciągnie, gdzieś tam się odłożyło to u niego. Dziś już jest na szczęście dobrze.
"Królowa życia" przekonuje również, że przed laty dostała nauczkę i dziś nie zrobiłaby niczego niezgodnego z prawem:
Powiem, że już nie chce mi się prowadzić klubów nocnych. Nie zrobię już niczego, co sprawiłoby, żeby mój mały znowu by cierpiał - zapewnia.