Ostatnie tygodnie były dla Aleksandry Kisio bardzo burzliwe. Kiedy ona oczekiwała na poród, jej matka za wszelką cenę chciała zaistnieć w mediach. Ciężarną córkę wspierała życzeniami, by przestała być "nadętym babsztylem" i "debilką". Choć Kisio miała rodzić w ubiegłym roku, syn przyszedł na świat dopiero w styczniu. Celebrytka w Dzień Dobry TVN pochwaliła się atmosferą panującą na porodówce. Przy łóżku były świeczki i grała muzyka, którą ojciec dziecka zmieniał przy każdym kolejnym skurczu.
Urodziłabym jeszcze raz na porodówce, nie w domu narodzin. Na porodówce mogą być świeczki, może być muzyka. Mieliśmy swój sprzęt. Miałam skurcz i mówię: zmień piosenkę. Koniec porodu był trudniejszy. Tata się chował. Znalazłam się na patologii ciąży. Dałam radę bez znieczulenia. Część porodu miała miejsce w wannie. Poród rodzinny. Mój mężczyzna przeciął pępowinę.
Ciekawe, czy mama Kisio widziała już wnuka.
Źródło: Dzień Dobry TVN/ x-news