Sobotni odcinek programu Dance Dance Dance wywołał niemałe zamieszanie w mediach. Najpierw okazało się, że Telewizja Polska łaskawie postanowiła jednak nie ocenzurować występu Roksany Węgiel, choć ona w zasadzie zrobiła to już sama na Instagramie, a następnie sporo kontrowersji wzbudził półfinałowy werdykt.
Z programem Dance Dance Dance pożegnali się Ola Nowak i Damian Kordas. W wielkim finale już za tydzień widzowie zobaczą więc taneczne zmagania Roksany Węgiel i Oliwii Górniak oraz Stanisława Karpiela-Bułecki i Anny Matysiak. Internauci twierdzą jednak, że decyzja jury nie była do końca sprawiedliwa. Co więcej, fanom show nie spodobało się to, jak Agustin Egurrola i Joanna Jędrzejczyk skrytykowali występ Oli i Damiana, skupiając się przede wszystkim na influencerce, która miała "zatańczyć na odwal".
Jak się okazuje, całkiem podobne zdanie na temat ocen jurorów ma sama zainteresowana, czyli Ola Nowak. Dzień po półfinale influencerka opublikowała na InstaStory dość obszerną relację, w której skomentowała werdykt jury i zwróciła szczególną uwagę na montaż półfinałowego odcinka...
Jak wiecie, odcinki DDD nie są na żywo, nagrywane są trochę wcześniej. Emisja jest z delikatnym opóźnieniem, więc ja już temat strawiłam w jakiś sposób. Ale teraz przychodzi sprawa tego, jak to zostało pokazane i co zostało pokazane w odcinku, a jakie opinie i komentarze nie zostały pokazane… Jak moja postać została przedstawiona. Bo wiecie, nagranie każdego odcinka trwa tydzień, nagranie "lajwa" trwa 12 godzin, także mając taką ilość materiału, można sobie wykreować dowolnie postać, jaką tylko chcemy. Z jednego materiału możemy zrobić osobę smutną, wesołą, wkurzoną… no wszystko. Troszkę też tak było w moim przypadku. Było to widać przy duecie, gdy jurorzy mnie oceniali - zaczyna analizę.
Następnie Ola wyznaje, że słuchając jurorów po występie w duecie, miała ochotę się rozpłakać, ale robiła wszystko, by tylko do tego nie doszło. Nie ukrywa też, że bardzo nie spodobały jej się komentarze sugerujące, że zlekceważyła półfinałowy występ.
W moją stronę poleciały takie pociski! Że zlekceważyłam tym tańcem Damiana, widzów, że przeze mnie odpadniemy, że zawiodłam wszystkich… Ja stoję i w duchu myślałam: "Ola, nie popłacz się". Przez połowę ich wypowiedzi nie odzywałam się ani słowem, a już później, jak słyszałam coraz mocniejsze słowa, że ten taniec był lekceważący, arogancki… To nie jest na pewno powód, żeby używać takich słów i podważać wszystko, co zrobiłam w programie, jaką pracę w to włożyłam i mówić, że się "sfochowałam". No oczywiście, jak postprodukcja doda moją minę, jak mówię: "nie mam siły" i łapię się za głowę, no to widz uzna, że może Egurrola ma rację.
Później nie szczędziła miłych słów pod adresem Idy Nowakowskiej, zauważając, że jako jedyna podchodziła do krytyki w odpowiedni sposób. Wprost przyznała też, że słowa pozostałych członków jury sprawiły jej przykrość. Na sam koniec zasugerowała nawet, jakoby wszystkie kąśliwe uwagi kierowane pod jej adresem były tylko po to, aby w końcu pojawiły się u niej łzy...
Te jej (Idy - przyp. red.) opinie zawsze są takie, że można coś z nich wyciągnąć i nawet, jak to jest krytyka, to bierze poprawkę, że każdego kosztuje to mnóstwo pracy, każdy występ… To jest loteria. Jedno wyjście na scenę i może wyjść super, i może wyjść fatalnie. Nieważne, ile będziesz się przygotowywał, jeden taniec może ci nie wyjść. W przypadku innych tańców można było zaimprowizować, ale tutaj tańczyliśmy synchrony, cała choreografia była w synchronach, tańczyliśmy z profesjonalnymi tancerzami. Nie dało się tego obejść. Jak się pomyliłeś, to się pomyliłeś i nie dało się udawać, że nie. Mówiłam już, przy przyznawaniu utworów, że jest to choreografia, która może nam super wyjść albo może być to choreografia, przez którą odpadniemy. I ktoś chyba sobie zdawał sprawę, dając nam tę choreografię, że możemy… (...) Są różni ludzie, jednych taka krytyka motywuje, a ja mam coś innego. Mi to sprawia przykrość i wszyscy doskonale o tym wiedzieli. Mam wrażenie, że wszystkie te słowa w moim kierunku były po to, żebym w końcu wyraziła jakieś emocje, żeby były łzy, krew… A ja przez połowę opinii kiwałam głową i mówię sobie: "nie płacz, nie płacz, nie płacz", a oni dalej, dalej, dalej… Chcą ze mnie coś wyciągnąć. To były rzeczy, z którymi się nie zgadzałam, że się nie staram, że nie daję z siebie 100%, że jestem obrażona. Musiałam powiedzieć, że tak nie jest. Oni to sobie wzięli, wmontowali, gdzie im pasowało. Chcieli przedstawić taki mój obraz. Cokolwiek bym powiedziała, jakąkolwiek minę bym zrobiła, narracja miała być taka i taką też zrobili. To jest program telewizyjny, rozumiem to. Musi być show.
Myślicie, że Agustin odpowie byłej (?) ulubienicy?