Po dłuższym okresie małżeńskiego kryzysu, który prawie doprowadził do rozwodu, u Deynn i Majewskiego znowu nastała sielanka. Zażegnanie konfliktu okazało się jednak znacznie trudniejsze, niż zakładali i niezbędna okazała się terapia dla par. Kuracja okazała się na tyle skuteczna, że influencerzy podjęli przełomową decyzję o założeniu rodziny.
Opowiadając w rozmowie z Żurnalistą o "najmroczniejszym okresie w swoim życiu" Majewskiemu zebrało się na zwierzenia, od których włos jeży się na głowie. Influencer przyznał, że miłość w ich związku zastąpiła wrogość, a karczemne kłótnie stały się dla nich chlebem powszednim. Daniel wyjawił też, że wpadł w uzależnienie od środków odurzających, które kompletnie wytrąciło go z równowagi psychicznej i nieomal wpędziło go do grobu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kontynuując swoją "spowiedź", mąż Deynn wyjawił podcasterowi, że wpadał w narkotykowe cugi, które trwały po kilka dni. Influencer potrafił "normalnie" funkcjonować pod wpływem niedozwolonych substancji, przez co niczego nieświadoma żona nie miała bladego pojęcia o jego postępującym nałogu. Celebryta twierdzi, że dostał trzy sygnały od opatrzności, by zakończyć z autodestrukcyjnym stylem życia i wyjść wreszcie na prostą. Jednym z nich miał być udar.
Była taka sytuacja, kiedy leciałem drugi dzień, będąc w domu, poszedłem do wanny i wiadomo, że w wannie trudno brać, więc wsypałem sobie narkotyki do butelki - wspomina. I myślałem, że Marita do mnie idzie, paranoja mnie wzięła, więc wypiłem całą zawartość. Było git, ona nie przyszła. Nagle siedzę sobie w wannie i wszystko mi zaczęło latać. Głowa i nogi też. Próbowałem wstać, wywaliłem się. Wołam Maritę, krzyczę, żeby przyszła. Próbowała mnie podnieść i się nie dało. Zadzwoniliśmy po pogotowie. Dostałem udaru od narkotyków. Powiedziałem Maricie, że to przez tabletki nasenne. Zdałem sobie wtedy sprawę jakim jestem śmieciem i kłamcą.
W pewnym momencie sytuacja stała się tak dramatyczna, że Majewski poważnie brał pod uwagę, żeby targnąć się na życie. Miało to miejsce dokładnie rok temu, w okresie świątecznym, gdy wyprowadził się od Deynn. Jak twierdzi, gdy sięgnął dna i zwrócił się do Boga, jego modlitwy zostały wysłuchane. Mówiąc to celebryta nie potrafił powstrzymać silnych emocji, a w jego oczach zaszkliły się łzy.
Miałem myśli samobójcze - przyznał. Myślałem, że muszę coś sobie zrobić, bo Marita mnie odrzuciła. Ale nie chciałem tego zrobić. Zacząłem wyć, płakać, walić w umywalkę. Walić głową w lustro, pluć na to lustro. Krzyczałem tylko: "Boże, pomóż mi, bo sobie nie radzę. Już mam dosyć tego życia. Okłamuję wszystkich, przyjaciół, rodzinę, Maritę, babcię". I błagałem, chociaż nie wierzyłem, że Bóg istnieje. I nagle minęły 3 sekundy, poczułem się jakbym wytrzeźwiał. Wiedziałem, że muszę napisać do Marity. Napisałem: "Maritko, wszystko się ułoży". A ona na to: "Ok".
Influencer z dnia na dzień się nawrócił i od tamtej pory nigdy więcej nie sięgnął po alkohol, używki czy filmy pornograficzne, do których "czuje dziś obrzydzenie".