W poniedziałek odbyła się długo wyczekiwana rozprawa rozwodowa Daniela Martyniuka i Eweliny z Russocic. Małżeństwo przetrwało niemal dwa lata. W praktyce jednak trudno mówić o jakimkolwiek pożyciu, bowiem rozkład tegoż pożycia nastąpił w zasadzie zaraz po ślubie.
To właśnie wtedy, tuż przed sylwestrem, w domu Martyniuków miało dojść do awantury, w trakcie której Daniel rzekomo zamknął drzwi przed ciężarną żoną. W dodatku wezwana na miejsce policja znalazła przy nim marihuanę. Potem nastąpiła seria skandalicznych wybryków Daniela, m.in. oskarżenia kierowane w stronę żony i teściowej, publiczne awantury czy wreszcie pobyt w areszcie.
Tuż przed rozprawą rozwodową Daniel próbował na szybko zatrzeć złe wrażenie i publikował przeprosiny, a nawet ckliwe, rodzinne zdjęcia.
Przypomnijmy: Sentymentalny Daniel Martyniuk wspomina córeczkę w środku nocy: "Czas mija, SMUTEK ROŚNIE" (FOTO)
Nic to jednak nie dało, bo sąd i tak orzekł, że małżeństwo rozpadło się z jego winy.
Na rozprawę Daniel przyjechał z mamą i jej koleżanką. Przed budynkiem sądu nerwowo palił papierosa i żalił się dziennikarzom na Ewelinę.
Złapała mnie na dziecko. Dziewczyna z wioski, która chce coś od kolesia, który ma pieniądze. Może nie ja, ale mój ojciec. Pochodzę z rodziny zamożnej, więc chyba każdy zdrowy, rozsądny człowiek wie, o co chodzi - mówił.
Młody Martyniuk twierdzi też, że to nieprawda, ze nie chciał wpuścić żony do domu podczas sylwestrowej kłótni.
31-latek narzekał, że został niesprawiedliwie potraktowany przez sąd.
W ogóle sąd nie pozwolił mi dopuścić świadków, niby ich za późno zgłosiłem. To jest specjalnie zrobione. Ona chce się rozwieść i jeszcze koniecznie z mojej winy - stwierdził tuż przed ogłoszeniem wyroku.
Zobaczcie, jak wypowiadał się o żonie na chwilę przed tym, jak jego małżeństwo oficjalnie przeszło do historii: