Daniel Martyniuk w krótkim czasie wyrósł na czołowego polskiego patocelebrytę. W ostatnim czasie o buńczucznym synu "króla disco polo" głośno było głównie w kontekście rozwodu. Zarówno 31-latek, jak i jego mama, nie przyjęli dobrze postanowień sądu, który zobowiązał Daniela do płacenia alimentów zarówno na córkę, jak i byłą żonę.
Pociecha Zenona Martyniuka nie odwiedza jednak sądu jedynie w związku z rozwodem. Mężczyzna ma na swoim koncie sporo przewinień. Przykładowo w kwietniu tata Laury trafił do aresztu w związku z prowadzeniem samochodu bez prawa jazdy, a w lipcu został skazany za posiadanie narkotyków. Choć młodemu Martyniukowi udało się uniknąć wysokiej kary grzywny, postanowiono nałożyć na niego prace społeczne.
Przypominamy: Daniel Martyniuk ZOSTAŁ SKAZANY na prace społeczne. Udało mu się uniknąć nawet 100 tysięcy złotych grzywny...
Przez pandemię Daniel rozpoczął odbywanie kary dopiero niedawno. W rozmowie z Faktem nie chciał jednak zdradzać, co dokładnie robi.
Rozpocząłem już swoje prace, ale nie chcę zdradzać, co robię i gdzie - stwierdził tajemniczo.
Dziennikowi udało się dowiedzieć, na czym polega kara 31-latka. Okazuje się, że większość czasu Daniel spędza teraz... na cmentarzu.
Daniel M. stawił się u kuratora sądowego wraz ze swoim obrońcą i został skierowany do wykonywania kary ograniczenia wolności na cmentarzu Miejskim w Białymstoku. Skazany wykonuje orzeczoną przez sąd karę ograniczenia wolności i stawia się do wykonywania nieodpłatnej kontrolowanej pracy - informuje Beata Wołosik, wiceprezes Sądu Rejonowego w Białymstoku.
Martyniuk ma więc sporo na głowie. Do jego obowiązków należy bowiem utrzymywanie czystości i porządku.
Tak jak każdy: grabi liście, wyrzuca śmieci, zbiera połamane znicze - zdradza jeden z pracowników cmentarza.
Myślicie, że godziny spędzone na porządkowaniu cmentarza pomogą mu przemyśleć pewne sprawy?