Gdy już wydawało się, że po odbytych pracach społecznych na cmentarzu Daniel Martyniuk nieco się ogarnął, z Białegostoku ponownie dotarły do nas niepokojące wiadomości. Przyszły spadkobierca discopolowej fortuny Zenka Martyniuka miał w połowie maja zaczepiać ludzi w centrum miasta, krzyczeć, śpiewać, jego stan natomiast naoczni świadkowie opisywali jako "dziwną euforię". Sam Martyniuk całe zajście podsumował jako "po prostu siedzenie i picie piwa".
Zobacz: Daniel Martyniuk ZNÓW DOKAZUJE na białostockim rynku. "Śpiewał, krzyczał, zaczepiał przechodniów"
Z tym większą przyjemnością informujemy więc, że dziś nie mamy dla Was newsa o kolejnym dziwnym wyskoku Daniela. Wręcz przeciwnie. Wiedzie on ostatnio pozornie błogie życie. Niepodporządkowany rodzicom 30-parolatek skorzystał z ostatnio ze słonecznej pogody i wybrał się w środę nad podlaską rzekę - Supraśl. Tam rozebrał się do kąpielówek i dał nura w chłodne odmęty.
Sezon kąpielowy uważam za otwarty - poinformował uśmiechnięty od ucha do ucha Daniel, wystawiając zmoczoną głowę nad taflę wody.
Na kolejnym zdjęciu obserwujemy, jak młody Martyniuk nurkuje w rzece podejrzanego kolorytu, nadal trzymając telefon komórkowy w dłoni.
Ujęcie jak z Malediwów - zażartował w opisie fotki.
Chcielibyście popluskać się w jego towarzystwie?