Wydawać by się mogło, że po aferze z ledwo co pełnoletnią małżonką i splajtowaniem pubu, które otworzył za pieniądze ojca, świat nareszcie zapomni o Danielu Martyniuku. Syn gwiazdora disco polo wrócił jednak w "wielkim stylu" przed kilkoma dniami, notorycznie łamiąc zasady nałożonej na niego kwarantanny i wożąc się po stolicy Podlasia autem mimo zakazu prowadzenia pojazdów.
Nad Martyniukiem wiszą już dwa wyroki w zawieszeniu, prokuratura nie musiała więc się specjalnie napracować, aby przekonać sąd do umieszczenia rozwydrzonego 31-latka w tymczasowym areszcie. Jak informuje Fakt, choć Daniel otrzymał negatywny wynik testu na obecność wirusa Covid-19, ze względu na niedawny pobyt w Niemczech trafił on do specjalnie wyznaczonej strefy dla osób z grupy ryzyka zakażenia koronawirusem.
Wygląda na to, że ciasna cela będzie domem Martyniuka na najbliższy miesiąc. Tabloid poinformował bowiem, że w piątek, decyzją Sądu Rejonowego w Białymstoku, "mężczyzna" zostanie w areszcie na okres 4 tygodni. Grozi mu też do 5 lat całkowitego pozbawienia wolności.
Przypomnijmy: Buńczuczny Daniel Martyniuk odważnie o naruszeniu kwarantanny: "Zasady są po to, ŻEBY JE ŁAMAĆ"
Dodajmy, że Martyniuk ma również do zapłacenia osiem mandatów po 500 złotych za naruszenie zasad przemieszczania się. Inspektor sanitarny nałożył na niego natomiast karę w wysokości 10 tysięcy złotych za łamanie kwarantanny.
Czy Zenek odetnie w końcu pozbawionego krzty rozsądku 31-latka od domowej kasy?