Daniel Martyniuk w odróżnieniu od swojego taty nie dał się poznać za sprawą swojego porywającego tłumy wokalu, a w związku z wyjątkowo niepokorną naturą. Pociecha "króla disco polo" ma na swoim koncie wiele przewinień, dzięki którym od kilku lat jest regularnym bywalcem sądów.
Ostatnio w gmachu wymiaru sprawiedliwości 32-latek pojawia się z powodu kilkukrotnego złamania sądowego zakazu kierowania pojazdami, za co skazano go na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu, 10 tysięcy złotych grzywny oraz 6-letni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych.
Jak można się domyślić, "pasjonatowi aut" nie spodobała się wizja niemożności wsiadania za kółko i zdecydował się ubiegać o złagodzenie kary. Skruszony Martyniuk powołał się na utrudnienia związane z dojazdami z domu do portu i odwiedzaniem córki. Zapewniał także, że przeszedł ogromną przemianę i nie jest już taki jak kiedyś. Pełnomocnik mężczyzny wskazywał zaś na rażącą niewspółmierność kary, argumentując, że w pierwszej instancji skupiono się jedynie na okolicznościach obciążających.
Zobacz też: Daniel Martyniuk ODWOŁAŁ SIĘ DO WYROKU SĄDU! "Byłem na zakręcie. Teraz JESTEM INNYM CZŁOWIEKIEM" (ZDJĘCIA)
Niestety, przemowa taty Laury i słowa jego przedstawiciela nie zdołały zmiękczyć serca sędziny, która nie przychyliła się do wniosku obrony.
Kwalifikacja prawna czynów i przyjęty przez sąd rejonowy tzw. zbieg przestępstw był prawidłowy, wyrok jest sprawiedliwy i uczciwy - mówiła, uzasadniając orzeczenie, sędzia Marzanna Chojnowska.
Zwróciła także uwagę na wcześniejszą karalność Daniela oraz nie zgodziła się z tym, jakoby w jego sprawie przeważyły okoliczności obciążające. Skomentowała i rzekomą "rażącą niewspółmierność kary":
Sąd odwoławczy absolutnie nie widzi tutaj rażącej niewspółmierności kary, kary niesprawiedliwej - tłumaczyła przedstawicielka wymiaru sprawiedliwości i dodała, że kara w swojej naturze musi być dla karanego odczuwalna i wywoływać utrudnienia:
Kara to sprawiedliwa odpłata za wyrządzone zło. Proporcjonalna do czynu i winy sprawcy - wyjaśniła, przypominając tłumaczenia patocelebryty, że to ze względu na przyzwyczajenie do "wygodnickiego życia" nie mógł przestawić się na jazdę pociągiem:
I być może będzie pan musiał przyzwyczaić się i do tej nielubianej jazdy pociągiem, ale orzeczony zakaz jest tylko i wyłącznie utrudnieniem w pana przyszłym życiu. Nie uniemożliwia panu dalszego rozwoju zawodowego, nie utrudnia kontaktów z córką, a tylko i wyłącznie będzie wymagał podjęcia większych starań z pańskiej strony i zrezygnowania z komfortu dojazdu samochodem przez siebie kierowanym - kontynuowała sędzina.
Kara musi być na tyle dotkliwa, na tyle przez pana odczuwalna, żeby pan przeprowadził proces myślowy i stwierdził, że dolegliwość i nieuchronność tejże kary musi spowodować to, że pan zmieni swoje postępowanie - zwróciła się do 32-latka i skwitowała:
Nie, ten wyrok nie jest dla pana krzywdzący.
Jak myślicie, co Daniel zrobi szybciej: przyzwyczai się do PKP, czy "przeprowadzi proces myślowy"?