Krystyna Demska-Olbrychska nie tylko lubi opowiadać publicznie o życiu u boku Daniela Olbrychskiego, ale i zabierać głos w sprawach, które nie do końca jej dotyczą. Jakiś czas temu o żonie Daniela Olbrychskiego zrobiło się głośno, gdy ni stąd, ni zowąd postanowiła napisać list otwarty do Weroniki Rosati, w którym, stając po stronie Roberta Śmigielskiego, zarzuciła celebrytce między innymi podłość i manipulację faktami.
W środę o kobiecie ponownie zrobiło się głośno. Tym razem dostało się Monice Olejnik, o której Krystyna obszernie wypowiedziała się za pośrednictwem Facebooka. A wszystko przez wywiad, którego udzielił dziennikarce Olbrychski - wywiad ostatecznie się nie ukazał.
(...) Kilka dni temu telewizja TVN24, czyli jak nazywa tę stację jej czołowa dziennikarka Monika Olejnik, "wolne media", zwróciła się do Daniela Olbrychskiego z prośbą o udział w "Kropce nad i". Oczywiście zgodził się, bo program zwykle świetny, rzeczowy, obiektywny - opisuje Demska-Olbrychska po obszernym wywodzie, w którym staje w obronie Krystyny Jandy w kontekście afery szczepionkowej, na której temat zresztą, jak można wywnioskować z jej wpisu, miał opowiadać w Kropce nad i Daniel.
Wyjątkowo program miał być nagrany i wyemitowany we czwartek 7 stycznia. No i został nagrany. Ale 7 stycznia przyniósł nam wydarzenia szczególne na amerykańskim Capitolu, więc trzeba było datę emisji zmienić. Dostaliśmy informację, że emisja w sobotę o 21:00. Niestety w sobotę rano przyszła kolejna informacja: Program nie będzie w ogóle wyemitowany. Powody - mętne, niezrozumiałe, nieprawdziwe - kontynuuje.
Olbrychski, delikatnie mówiąc, zdenerwował się i postanowił wyjaśnić sytuację u samej Moniki Olejnik. Tego Krystyna już litościwie w szczegółach nie pisze, ale z jej słów można wywnioskować, że Daniel miły raczej nie był.
Daniel się wściekł, bo to sytuacja pokazująca absolutne lekceważenie jego czasu, wysiłku, skupienia - opisuje. Wreszcie, tak samo jak uczestnicy "afery szczepionkowej", on przecież nie proponował TVN24 swojego udziału w "Kropce". To jego zaproszono. Pozwolił sobie wyrazić opinię o zachowaniu stacji w rozmowie telefonicznej z Moniką Olejnik. Był w tej rozmowie ostry, ale epitetami obdarzał stację i jej decydentów, nie dziennikarkę. No i znów rezultat zdumiewający. Monika Olejnik obrażona, oczekuje przeprosin, co wyartykułował w kolejnej telefonicznej rozmowie jej partner - opisuje kulisy kłótni męża z dziennikarką Krystyna.
Żona Olbrychskiego trochę się dziwi, że dziennikarka, która wysłuchała obelg przez telefon, domagała się przeprosin. W końcu kazała mężowi się pokajać, bo "co mu zależy". Niestety, do przeprosin nie doszło.
Lubię jasne sytuacje, nie znoszę konfliktów, zawsze uważam, że lepiej przeprosić i zakopać wojenny toporek, niż kruszyć kopie. Monikę i Tomka lubimy towarzysko, cenimy zawodowo, szanujemy zwyczajnie po ludzku. Oboje zawsze na to zasługiwali. Zaczęliśmy się zastanawiać oboje, Daniel i ja, co zrobić z tym fantem, jak wyczyścić paskudną i zagmatwaną sytuację. Mówiłam do męża: "Co ci zależy, przeproś, nie byłeś miły w tej rozmowie, wreszcie rzuciłeś słuchawkę. Tak nie wolno. Może niepotrzebnie emocję wzięły górę". Czekaliśmy na wieczór, żeby zadzwonić i powiedzieć parę słów łagodzących powstały konflikt. Wtedy zdarzyło się coś, co zburzyło cały nasz, wydawało się logiczny tok myślenia - czytamy.
Okazuje się, że Olbrychscy o tym, by nie przepraszać dziennikarki, zadecydowali po obejrzeniu jej najświeższego wywiadu z... Radosławem Sikorskim.
Monika Olejnik zaprosiła do kolejnej "Kropki" Radosława Sikorskiego. Ze zdumieniem słuchaliśmy każdego kolejnego pytania, każdej reakcji. Ze zdumieniem i z niedowierzaniem. Radosław Sikorski został potraktowany przez jedną z najważniejszych dziennikarek tzw. "wolnych mediów" jak chłopczyk, który zasługuje na skarcenie, a na pewno nie na szacunek, zainteresowanie czy uwagę. Był w tej rozmowie traktowany z wyższością, bezczelnością i lekceważeniem - relacjonuje oburzona żona aktora, sugerując, że skłócona z Danielem Monika najzwyczajniej w świecie... wyżyła się na polityku. Ostatecznie stwierdziła, że nie ma nikogo za co przepraszać, bo... "nie ma wolnych mediów".
(...) Oczywiście mam nadzieję, że nie będzie telefonu od Daniela z przeprosinami, bo nie ma za co. Może być tylko smutna refleksja, że pojęcie "wolne media" jest już u nas pojęciem pustym, że grupka rzetelnych uczciwych i niezależnych dziennikarzy kurczy się każdego dnia - ubolewa. Wpis kończy oczywiście refleksja nad "aferą szczepionkową", która, zdaniem żony Olbrychskiego, została wywołana specjalnie, by skompromitować elity.
(...) Cała ta "szczepionkowa afera" została bardzo precyzyjnie przygotowana, żeby po raz kolejny uderzyć w ludzi ważnych, szanowanych, cenionych i lubianych. Zasłużonych. Atak na wartości, na ważne zasady życia społecznego, na szanowaną hierarchię, zwykle zaczyna się od uderzenia w kulturę. Tego jesteśmy świadkami. Pamiętamy, tak było w Chinach. Uderzyć w kulturę to zachwiać najtrwalszym porządkiem rzeczy. I to się naszym cwanym decydentom udało. W punkt. Przykre jest bardzo, że dali się zaangażować w ten chytry plan nawet najzdolniejsi dziennikarze (...) - czytamy.
Też uważacie, że Olbrychski "nie ma za co" przepraszać?