Daniel Martyniuk w końcu się doigrał. Swoimi wynurzeniami sprawił, że jego matka zdecydowała się uciąć pępowinę i odciąć go od fortuny ojca. Ukochana Zenka ma serdecznie dość ekscesów jedynej pociechy i zapragnęła zrewanżować się bojowo nastawionej wobec niej synowej, udzielając obszernego wywiadu "Faktowi". Na wstępie Danusia nawiązała do swojego rantu na pierworodnego, w którym nazwała go "narkomanem i ćpunem".
Nie miałam wyjścia - oceniła. Daniel przekroczył granice. O filmie usłyszałam od znajomych, a potem zadzwonił sam Daniel, słyszałam, że nie jest trzeźwy. Chwalił się filmem i pytał, czy widziałam, co powiedział o ojcu. Ja się na tym nie znam, nie wchodzę na żadne Instagramy, ale gdy mi powiedział, byłam oburzona, że wygaduje takie rzeczy o ojcu, który dał mu wszystko i od zawsze pomaga finansowo. Kazałam mu natychmiast usunąć film, a gdy i mnie zaczął obrażać, zablokowałam telefon. Nie mogłam słuchać tych obelg. Często zdarza się, że wyłączam telefon, albo go blokuję. Gdy Daniel wydzwania, często mu mówię, masz żonę, dogadajcie się i nie wydzwaniaj już do mnie z narzekaniem - powiedziała Danka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Danuta Martyniuk odpowiada na zarzuty Faustyny
Martyniuk nie ma pojęcia, dlaczego Daniel rozpoczął wendettę przeciwko rodzicom, którzy od lat wciąż łożą na jego życie, mimo że takiego obowiązku nie posiadają. Powiedziała jedynie na głos, że ma problem, co - jak twierdzi - zrobiła dla jego dobra. Nawiązała też do słów Faustyny, która twierdzi, że Danuta "od trzydziestu lat nie pracowała".
Jeśli on zacznie się leczyć, to będzie też dobre dla niej - mówi Danka. Zarzuciła mi, że rzuciłam pracę w wieku 30 lat i dałam synowi zły przykład. To kłamstwo. Pracę rzuciłam w wieku 39 lat i nie zrobiłam tego z wygody. Przeprowadziliśmy się z Zenkiem do domu, w którym dziś mieszkamy. Nie miałam wtedy prawa jazdy i był problem z dojazdami. Do autobusu było daleko, czasami zawoził mnie Zenek, jak nie grał koncertów, gdy wieczorami wracałam, brałam taksówkę. Jeździłam tak przez rok, w pewnym momencie razem z mężem uzgodniliśmy, że z pensją pielęgniarki to się nie opłaca i tyle. Pracowałam ponad 18 lat jako pielęgniarka w szpitalu onkologicznym - cytuje Martyniukową wspomniane medium.
Odpowiadając na zarzuty synowej, że terroryzuje syna telefonami, Martyniuk zapewniła:
Nie wydzwaniam do Daniela, jeśli już to w ważnych sprawach, albo by coś uzgodnić. To Daniel wciąż dzwoni, czasami z głupotami, czasami skarży się na żonę. Ja nawet nie wypytuję go o ich życie. Często dzwoni, gdy nie ma obok Faustyny, bo ona mu zakazuje kontaktować się ze mną. Ona wciąż ma pretensje, że mam kontakt z Eweliną i Laurką i robi o to awantury. Jak tylko gdzieś pokazałam zdjęcie Laury, od razu dostaję sms z pretensjami. Przestaliśmy więc z Zenkiem cokolwiek zamieszczać. Nie rozumiem tego, przecież to nasza wnuczka i naturalne jest, że mam kontakt z jej mamą Eweliną. Naprawdę niech Faustyna nie szaleje, mamy też sms-y od niej, my jej pierwsi nie zaczepiamy.
Co więc się stało, że te relacje się tak popsuły? Danuta nie ma pojęcia. Żona discopolowca przekonuje, że - wbrew pozorom - od początku pałała sympatią do synowej.
Nie wiem - odparła. Gdy Daniel rozstał się przed laty z Faustyną i związał z Eweliną, to się nawet popłakałam, było mi jej żal, ona była taka spokojna i była za nim. Ale przecież to nie była moja decyzja, a Daniela. Teraz znów są razem i nie rozumiem skąd w niej tyle złości. Ja naprawdę zawsze jej sprzyjałam, jak gdzieś wyjeżdżaliśmy, przywoziłam prezenty, przecież ona też u nas bywała, nawet torty mi piekła na urodziny.
Celebrytka przekonuje, że oskarżenia Faustyny, jakoby była zazdrosna o każdą kobietę w życiu Daniela, są całkowicie bezpodstawne.
Ja nie jestem zazdrosna o syna, nie mam powodów - twierdzi. Miał wcześniej dziewczyny Julitę, Anię, potem pierwszą żonę, teraz ma drugą. Nigdy nie byłam zazdrosna o jego partnerki. Miałam z nimi nawet dobre relacje. Ja walczę tylko o ty, by on przestał pić i nadużywać. Chcę mieć normalnego syna, wtedy i ona będzie miała normalnego męża. Daniel wcale nie musi wybierać między matką a żoną. Ja zaakceptuję wszystko, nie jestem zaborcza. Ma żonę i niech będą szczęśliwi. Przecież jak były kłótnie z jego winy, to mu się ode mnie dostawało. Nie broniłam go, bo jest synem. Jak nabroił, to się nasłuchał.
Jednocześnie Danuta odpierała zarzuty, jakoby źle wychowała syna. Zapewniła, że to nie kwestia tego, co Daniel wyniósł z domu, lecz tego, w którą stronę poszedł jako dorosły człowiek. Celebrytka przyznała, że dzieciństwie Daniel żył jak pączek w maśle i był "traktowany jak królewicz".
Raz tylko klapsa od męża dostał, bo powiedział brzydkie słowo - wspomina. Miał wszystko i jako dzieciak i potem. Może byłam nadopiekuńcza, ale teraz musi być mężczyzną, przecież nie będę mu pampersów kupować. Mimo kłótni on wciąż jednak potrafi powiedzieć nam, że nas kocha.
Żona Zenka o sytuacji finansowej Daniela
W obszernym wywiadzie z "Faktem" Danuta poruszyła też wątek finansów syna, twierdząc, że Daniel żyje na garnuszku Faustyny.
Jeśli chodzi o rachunki, to pewnie Faustyna je płaci za ich warszawskie mieszkanie, bo przecież Daniel nie ma pracy - dywaguje Danuta. Ale my opłacamy wszystko za mieszkanie w Białymstoku, do którego kiedyś przyjeżdżali na weekendy, a teraz są tu cały czas. Zenek kupił to mieszkanie, umeblował, wynajął ekipę remontową, za wszystko zapłacił, nawet za firanki. Jak więc Daniel mógł zarzucać ojcu brak pomocy? Nie wiem.
Jaką ma radę dla krnąbrnego syna?
Iść na odwyk i znaleźć pracę. Najlepiej jakby wrócił na statek. Wtedy jest praca i nie ma picia i robienia głupot. On wciąż ma propozycje pracy i z kontenerowców i pasażerskich. Wtedy był złoty chłopak.
W rozmowie z Pudelkiem Faustyna wyjawiła we wtorek, że spodziewa się z Danielem pierwszego dziecka. 57-latka odniosła się do zaskakujących wieści i opowiedziała o okolicznościach, w jakich ona dowiedziała się o błogosławionym stanie synowej.
O ciąży dowiedziałam się od Daniela - wspomina. Pamiętam, że jechałam samochodem do rodziny. Od razu zjechałam na pobocze i złożyłam jej gratulacje, kazałam dbać o siebie i o dziecko. Jeśli się na nie zdecydowali i się udało, to ja się cieszę. Zdziwiłam się tylko, że tak wcześnie się tym pochwaliła, bo to początek ciąży. Dziś kobiety długo nie informują o ciąży.
Na koniec Danuta zapewniła, że chciałaby zakopać topór wojenny z rodziną. I choć co prawda ma ogromny żal do syna i synowej, życzy im dobrze i liczy na rozejm. Przyznała też ze smutkiem, że póki co na wielkie pojednanie się raczej nie zanosi.