Rozwód Daniela Martyniuka i Eweliny z Russocic może już śmiało aspirować do miana wydarzenia roku. Wszystko za sprawą wzajemnych oskarżeń, które zapoczątkowali patocelebryta i jego mama, Danuta "pozamykajcie te mordy" Martyniuk. Krewka żona słynnego pieśniarza disco polo wielokrotnie już wspominała, co sądzi o byłej synowej.
Wymiana ciosów między dynastiami Martyniuków i Golczyńskich wciąż trwa. We wtorek Super Express informował, że Danuta "pozamykajcie te mordy" Martyniuk otrzymała zwrot podarków od byłej synowej. Paparazzi uwiecznili też moment, w którym kurier przekazuje kartony żonie Zenka, a ona z uwagą bada zawartość przesyłek.
Teraz w rozmowie z tym samym tabloidem matka Daniela Martyniuka skomentowała całą sytuację. Zaczęła od kwestii pierścionka, o którym wspominała już kilkakrotnie w rozmowach z mediami. Jak się okazuje, bardzo cieszy ją zwrot rodzinnej pamiątki.
Należał jeszcze do mojej babci. Ma on dla mnie wartość sentymentalną. Od kilku pokoleń był przekazywany kobietom w mojej rodzinie - wyznała Danka.
Jednocześnie żona słynnego wodzireja wykorzystała okazję, aby przypomnieć wszystkim, że była synowa zawsze mogła liczyć na wsparcie ze strony jej rodziny. Zapewnia przy tym, że wszystko, co zrobiła dla Eweliny, było "ze szczerego serca".
Bardzo zabolały mnie słowa pani adwokat, bo to zabrzmiało, jakby Ewelina i Laura niczego nie dostawały od Daniela, a my wspieraliśmy ich na każdym kroku. Nie chodziło, by coś wypominać, ale niech ludzie wiedzą, że nie byliśmy obojętni. Wszystko, co kupowaliśmy z Zenkiem dla Eweliny i Laury, dawałam ze szczerego serca - zapiera się.
Choć wszystkie prezenty zostały jej zwrócone, to Danuta podchodzi jednak dość podejrzliwie do postępowania Eweliny. Twierdzi nawet, że cała ceremonia zwrotu jej "darów ze szczerego serca" mogła być po prostu... ustawką.
Byłam zaskoczona, jak w poniedziałek odwiedził mnie dostawca. Poza pierścionkiem nie chciałam tych rzeczy, ale powiedział, że jak nie podpiszę odbioru, to będzie miał kłopoty w pracy i firma zapłaci karę. Zrobiło mi się szkoda człowieka, to podpisałam. Dopiero później do mnie dotarło, że to nie był zwykły kurier, ale człowiek w towarzystwie oddalonego kilkanaście metrów fotografa - węszy spisek żona discopolowca.
Na koniec Danka wyraziła nadzieję, że Ewelina wkrótce zmieni swoje postępowanie, a zwrócone przedmioty najpewniej przekaże potrzebującym - oczywiście również "ze szczerego serca". Zapewniła też, że nie chce się dłużej spierać z byłą synową, choć jej dotychczasowe wypowiedzi raczej tego nie potwierdzają.
Sprawa jest świeża. Ewelina nie podejmuje tych decyzji sama. Cały czas kierują nią rodzice przy pomocy adwokatów. Może kiedyś przejrzy na oczy, bo najważniejsze jest dobro Laury. My nie chcemy się kłócić. To są prezenty dziecka, a jak Ewelina nie będzie chciała ich odebrać z powrotem, to przekażemy je jakimś potrzebującym dzieciom z naszej okolicy. Na pewno dostanie je ktoś, komu będą dobrze służyć, bo grzechem byłoby to wszystko wyrzucić - dowiadujemy się.
Miło z jej strony?