Trzeba przyznać, że dawno w polskim show biznesie nie było tak barwnej postaci, jak Danuta Martyniuk. Choć poprzeczka była już zawieszona bardzo wysoko, pod tym względem udało się jej przebić samego Daniela. Jeszcze do niedawna wydawało się, że rodzicielka krnąbrnego celebryty raczej stara się załagodzić rodzinną dramę, deklarując, że "kocha Ewelinę jak własną córkę", to już prośbą o "pozamykanie mord" do krytykujących postępowanie jej jedynego syna dała do zrozumienia, że nie zamierza załatwiać prywatnych spraw Martyniuków i Golczyńskich w domowym zaciszu.
Prawdziwy "popis" Danusia dała w zeszłym tygodniu. Podczas gdy Daniel przebywał w sądzie na rozprawie rozwodowej, jego mama wdała się w długą pogawędkę z paparazzi. Pani Martyniuk miała Ewelinie i jej rodzicom sporo do zarzucenia: przede wszystkim to, że napierali na wesele, bo "są ze wsi", zależy im tylko na pieniądzach Zenka, a sama była synowa, którą pieszczotliwie nazwała "g*wniarą zas*aną", okazuje niewdzięczność - w końcu dostała od Martyniuków wózek za 12 tysięcy, a to dopiero początek prezentów dla wnuczki, które zresztą Danka ostentacyjnie przytargała pod białostocki organ wymiaru sprawiedliwości.
Rodzice Eweliny długo nie komentowali słów emocjonalnej Danuty, ale w końcu i oni nie wytrzymali, ograniczając się do krótkiego komentarza, że na pieniądzach Martyniuków im nie zależy, bo mają swoje.
To nie uspokoiło jednak Danuty. W rozmowie z "Twoim Imperium" podkreśliła, że absolutnie nie skąpi pieniędzy dla wnuczki, ale nie ma zamiaru "sponsorować" nowego życia Eweliny. Wszystko to oczywiście w charakterystyczny dla siebie, barwny sposób.
Na wnuczkę 1200 zł nie będę żałować, ale Ewelinie z jakiej racji? Zaraz znajdzie sobie faceta i my mamy ich utrzymywać? Niech się weźmie do roboty, a nie zdziera z Zenka - grzmi w rozmowie z tygodnikiem.
Myślicie, że Ewelina odpowie na ten apel?