Letnie Igrzyska Olimpijskie powoli dobiegają końca. Ostatniego dnia emocjonującego sportowego przedsięwzięcia Daria Pikulik wywalczyła Polakom kolejny medal. Choć omnium, czyli wieloboju kolarskiego, kolarka nie zaczęła najlepiej, w ostatnich okrążeniach przegoniła rywalki, ostatecznie zdobywając srebro.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Daria Pikulik zdobyła srebrny medal. Wcześniej gorzko mówiła o braku wsparcia ze strony związku
W udzielonym zaraz po zajęciu wraz z siostrą 7. miejsca w wyścigu madison w kolarstwie torowym wywiadzie Daria Pikulik nie ukrywała, że przygotowania do igrzysk nie należały do najłatwiejszych. Wszystko przez brak odpowiedniego wsparcia ze strony Polskiego Związku Kolarskiego.
Ambicje były wyższe, ale myślę, że zrobiłyśmy wszystko, co mogłyśmy. Nie mam sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o przygotowania. Mimo tego, jak wygląda nasza sytuacja, mimo tego, że sama musiałam sobie zapłacić za zgrupowanie. Do kwietnia nie mieliśmy informacji odnośnie finansowania, nie mieliśmy rowerów, nie mieliśmy nic. Kombinezony dostaliśmy dzień przed startem - żaliła się w rozmowie z TVP Sport.
Dodała, że brak pomocy jest "podcinaniem skrzydeł utalentowanym zawodnikom już na samym starcie".
Czujesz się po prostu gorszy. Czujesz, że w ciebie nie wierzą, bo nie masz tego, na co zasługujesz - ubolewała.
Wiceprezes związku zabrała głos. Odniosła się do zarzutów Darii Pikulik
Gorzkie słowa wicemistrzyni olimpijskiej wywołały w sieci burzę. Głos zabrała wiceprezes związku Katarzyna Dzięcioł-Biełowieżec.
W odniesieniu do słów Darii Pikuli trzeba podkreślić, że PZKol mimo naszych usilnych chęci i wcześniejszych starań, nie ma niestety kontroli nad działaniami Wielkopolskiego Związku Kolarskiego, który zgodnie z decyzją ministra sportu jest dysponentem środków na szkolenie kadry - powiedziała w rozmowie z WP SportoweFakty, dodając:
Jeśli chodzi o kwestię finansowania okresu przygotowawczego przez Darię Pikulik, to potwierdzam, że na początku roku informowaliśmy trenerów i zawodników o problemach z decyzją, kto będzie operatorem środków. W styczniu i lutym zmaga się z tym większość związków sportowych, które również czekają na dofinansowanie ministerialne
Potwierdziła, że kolarka rzeczywiście płaciła z własnej kieszeni, jednak koszty zostały jej zwrócone.
Faktycznie, Daria przed podjęciem decyzji przez ministra wyłożyła własne pieniądze na przygotowania i jej indywidualny tok szkolenia, jednak środki te zostały jej zwrócone przez Wielkopolski Związek Kolarski. Ale oczywiście zgadzam się, że nie powinno to tak wyglądać - wyjaśniła.
Odniosła się również do wątku strojów. Wychodzi na to, że sprawa była nieco bardziej skomplikowana
Co do dostarczonych w ostatnim momencie strojów, to zgodnie ze stanem rzeczywistym należy tu odwrócić narrację. Zamówienie i rejestracja strojów o określonych parametrach należało do zadań Wielkopolskiego Związku Kolarskiego. Popełniono jednak błędy i kombinezony już w Paryżu nie zostały dopuszczone do startu. W tej sytuacji zareagował PZKol. Złożone zostało kolejne, prawidłowe zamówienie, a dzięki osobistym kontaktom dyrektora sportowego PZKo-u Marka Rutkiewicza we Francji udało się dostarczyć stroje tuż przed startem - wytłumaczyła, na koniec odnosząc się do kwestii sprzętu.
Planowanie i budżetowanie zakupu odbyło się na początku roku, trener prawdopodobnie złożył wtedy zamówienie i rzeczywiście mogło ono zostać zrealizowane tuż przed startem zawodników na igrzyskach. Nie należy natomiast utożsamiać tego z tym, że sprzętu w ogóle nie było, bo zawodnicy mieli do dyspozycji rowery, na których startowali w tym sezonie - skwitowała.