Dariusz Michalczewski zapisał się złotymi zgłoskami w historii boksu. Po dokładnie 50 stoczonych walkach, z których zaledwie dwie zakończyły się jego przegraną, w 2005 r. ogłosił całkowite zakończenie kariery. Dziś jest prężnie działającym przedsiębiorcą, okazjonalnym gościem programów telewizyjnych, a przede wszystkim ojcem dwójki dorastających pociech oraz dorosłych synów - Michała i Nicolasa.
Wybitnej klasy pięściarz nie zdecydował się już nawet na gościnny powrót na ring mimo wielu lukratywnych propozycji, które cały czas do niego spływają. Pomimo tego nie odcina się od korzeni, pomagając rozwijać talent młodym adeptom boksu będących podopiecznymi założonej przez niego fundacji "Równe szanse".
Dariusz Michalczewski był nazywany "zdrajcą"
Sportowiec doskonale pamięta, że w czasach swojego debiutu, który przypadł na pierwszą połowę lat 80., nie miał takich możliwości rozwoju jak dzisiejsza młodzież. By stopniowo zdobywać szlify i osiągać coraz większe sukcesy, w wieku niespełna 20 lat zdecydował się opuścić Polskę. W rozmowie z serwisem Plejada dokładnie wyjaśnił powody tej trudnej decyzji.
Tutaj nie było zawodowstwa. Wiedziałem, że muszę wyjechać, żeby zostać mistrzem świata, a taki był mój cel. Moi koledzy, którzy tu zostali, niczego nie osiągnęli - przedstawił swoją ówczesną sytuację.
Dariusz Michalczewski jeszcze przed pierwszymi walkami na zawodowym ringu musiał trudnić się wieloma innymi zajęciami. Codzienne treningi łączył z pracą w charakterze m.in. dekarza i mechanika.
Moje początki w Niemczech do łatwych nie należały. Żeby mieć za co żyć, musiałem pracować fizycznie. Ale wiedziałem, że mój czas nadejdzie i że będę zawodowo boksował. Miałem trochę szczęścia, ale najwięcej zawdzięczam ciężkiej pracy - przyznał.
Licznym triumfom sportowca nasi rodacy mogli przyglądać się jedynie dzięki transmisjom telewizyjnym. Michalczewski stoczył pierwszy pojedynek w polskich barwach dopiero w 2002 r., w schyłkowym okresie działalności zawodowej. Przez swoją karierę w Niemczech wiele osób wytykało go palcami. Co ciekawe, znacznie więcej dowodów sympatii i wsparcia otrzymywał ze strony naszych zachodnich sąsiadów.
Dla nich to, skąd pochodzę, nie miało żadnego znaczenia. Byłem ich kochanym Tigerem, który pięknie boksował. Za to od Polaków wielokrotnie słyszałem, że jestem zdrajcą i sprzedałem się Niemcom. Do dzisiaj pojawiają się takie komentarze. Nie robi to na mnie wrażenia, nie boli mnie to. Po prostu stwierdzam fakty - dodał pięściarz.
Michalczewski rozważał pozostanie za granicą. Do ojczyzny zwabiła go jednak trzecia żona, która jasno dała mu do zrozumienia, że nie bierze pod uwagę wyprowadzki. Dziś mieszka w Gdańsku wraz z młodszą o 12 lat Barbarą i dwojgiem ich dzieci.
ZOBACZ TEŻ: Dariusz Michalczewski z żoną i dziećmi pozują na przykładną rodzinę podczas wizyty w Trójmieście (ZDJĘCIA)